„XXI wiek to wiek męczenników” – przypomniał papież Franciszek. W audycji Radia Warszawa Paweł Kęska zabrał słuchaczy w podróż do Nigerii, gdzie prześladowania chrześcijan przyjmują skalę, którą trudno sobie wyobrazić w Europie. W kraju liczącym ponad 220 milionów mieszkańców dochodzi do mordów, porwań i podpaleń całych wiosek oraz kościołów. Według danych przytoczonych w rozmowie, w samym 2025 roku w Nigerii zginęło ponad 7 tysięcy chrześcijan.
Gościem programu był bp John Bogna Bakeni, biskup pomocniczy diecezji Maiduguri, a rozmowę tłumaczył ks. dr hab. Jan Witold Żelazny, dyrektor polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie. To nie był wywiad o statystykach. To była opowieść o człowieku i o Kościele, który żyje w cieniu śmierci, a mimo to nie traci wiary.
Maiduguri – diecezja w miejscu, gdzie strach stał się codziennością
Bp John Bakeni pochodzi z północno-wschodniej Nigerii. To region, w którym większość stanowią muzułmanie. Już samo to sprawia, że chrześcijanie czują się tam obywatelami drugiej kategorii. Biskup podkreślał jednak, że jego dzieciństwo wyglądało inaczej, niż moglibyśmy dziś przypuszczać.
W szkole uczył się razem z muzułmanami. Bawili się wspólnie, świętowali razem Boże Narodzenie i zakończenie Ramadanu. Były dziecięce bójki, ale nie było nienawiści na tle religijnym. Zmiana przyszła później.
Biskup wskazał dwa główne powody, dla których sytuacja zaczęła się pogarszać. Pierwszy to pojawienie się ekstremistów, którzy zaczęli głosić nienawiść. Drugi to politycy, którzy wykorzystali religię do walki o władzę. Tam, gdzie wcześniej liczyła się wspólnota, pojawiły się podziały i propaganda.
„Nie my wybieramy Boga. To Bóg daje powołanie”
W rozmowie biskup wracał do źródeł swojego powołania. Mówił o rodzicach, którzy przekazali mu wiarę, oraz o misjonarzach augustiańskich z Irlandii. To oni zaprosili go do służby przy ołtarzu. Z czasem trafił do seminarium, a w 2002 roku przyjął święcenia kapłańskie.
W Nigerii kapłan często nie jest dostępny dla każdej wspólnoty. Dlatego ogromną rolę odgrywają katechiści. To nie tylko „nauczyciele religii”. W realiach misyjnych katechista bywa kimś, kto prowadzi nabożeństwa, przygotowuje ludzi do sakramentów, organizuje życie wspólnoty, a czasem pomaga w sprawach zupełnie podstawowych: uczy, jak budować dom, jak gotować, jak zorganizować opiekę. Biskup przez lata odpowiadał za formację katechistów w diecezji.
Później studiował w Rzymie. Zdobył doktorat z dialogu międzyreligijnego. Ta wiedza miała się okazać bezcenna, gdy w jego regionie narastała przemoc i strach.
Nigeria nie jest jednym obrazem. Różne regiony, różne prawa
Ważnym wątkiem rozmowy było to, że Nigeria nie wygląda wszędzie tak samo. To federacja 36 stanów, bardziej podobna do USA niż do krajów europejskich. W części północnych stanów wprowadzono szariat jako obowiązujące prawo. I właśnie tam – jak tłumaczył ks. Żelazny – chrześcijanie żyją w największym zagrożeniu.
W tej rzeczywistości wystarczy oskarżenie o bluźnierstwo, aby człowiek został skazany na śmierć. Często bez dowodów. Biskup mówił o lęku, który stale wisi nad ludźmi, bo „furtka” oskarżenia bywa używana jak broń. Zdarzają się samosądy i bezkarność sprawców. W tym świecie zniszczony kościół i zamordowany człowiek nie zawsze uruchamiają realne działania państwa.
Dyskryminacja, porwania i przemoc – życie „pod chmurą”
Biskup opisał codzienność chrześcijan w regionach, gdzie przemoc jest normą. To nie tylko ataki terrorystów. To także ograniczenia w zwykłym życiu.
Chrześcijanie mają trudności z kupnem ziemi pod budowę kościołów. Ogranicza się możliwość nauczania religii w szkołach. Dochodzi do porwań dziewcząt, które bywają zmuszane do małżeństw i do wyrzeczenia się wiary. Młodzi ludzie czują, że nie mają równych szans, bo niektóre kierunki studiów i ścieżki zawodowe stają się dla nich zamknięte.
Nad tym wszystkim unosi się strach przed tym, co będzie jutro. Czy wrócę do domu? Czy moja wioska spłonie? Czy ktoś nie oskarży mnie o coś, czego nie zrobiłem?
Liczby, które bolą: tysiące ofiar i setki zniszczonych miejsc
W rozmowie padły dane dotyczące samej diecezji biskupa. W ciągu 10 lat udokumentowano tam 5 tysięcy zabitych chrześcijan z imienia i nazwiska. Zniszczono około 200 kościołów. Spalono rektoraty, klasztory i szkoły. Zniszczono także szpitale. Najbardziej poraża jednak skala przesiedleń: około 90 tysięcy katolików w diecezji zostało wypędzonych z domów i nie może do nich wrócić.
Biskup podkreślał, że ofiarami są także muzułmanie. Ci, którzy nie zgadzają się na ekstremizm, również bywają mordowani i wypędzani. Nienawiść niszczy wszystkich, którzy nie pasują do wizji kalifatu.
Czy ludzie przechodzą na islam, żeby przeżyć?
W audycji padło trudne pytanie o apostazję. Biskup przyznał, że czasem dochodzi do sytuacji, w której całe wioski stają przed wyborem: śmierć albo przejście na islam. W takich warunkach część osób się łamie. Ale wielu chrześcijan odmawia, nawet jeśli oznacza to ryzyko utraty życia.
Biskup był w tej kwestii jednoznaczny: przemoc nie jest chaosem. Jest planem. Jest strategią, która ma wypchnąć chrześcijan z tych terenów i przygotować grunt pod islamski kalifat.
„Daj mi siłę, skoro dałeś mi ten ciężar”
Szczególnie mocno wybrzmiała część rozmowy o momencie, gdy bp Bakeni przyjmował nominację biskupią. Mówił, że nie czuł się godny. Zgodził się z posłuszeństwa wobec Kościoła, ale potem przyszedł ciężar odpowiedzialności.
Opowiedział o modlitwie, w której nie miał słów. Czuł tylko jedno: „Panie Boże, skoro dałeś mi ten ciężar, pomóż mi go nieść”. Przyznawał, że są chwile, gdy nie wie, co robić. Bo do biskupa przychodzą ludzie głodni, poranieni, chorzy, bez dachu nad głową. Modlitwa nie zastąpi jedzenia i leków. Wtedy wraca do krzyża Chrystusa, do Eucharystii i do zawierzenia Matce Bożej.
Ważnym wątkiem była też samotność biskupa. Bp Bakeni mówił, że czasem brakuje zwykłej rozmowy i zaufania. Dlatego spotkania z innymi pasterzami i ludźmi, którzy rozumieją jego sytuację, dodają mu siły.
Przesłanie dla prześladowanych: nadzieja, przebaczenie i pojednanie
Paweł Kęska zapytał, co biskup mówi ludziom, gdy przyjeżdża do wioski po masakrze, gdy spotyka rodziny zamordowanych, gdy widzi spalony kościół. Odpowiedź była jednoznaczna: przede wszystkim nadzieja. Ale zaraz potem – przebaczenie i pojednanie.
To brzmi jak słowa niemożliwe w obliczu zbrodni. A jednak biskup odwołuje się do Chrystusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. I do wezwania, by modlić się za prześladowców. Według biskupa właśnie to odróżnia chrześcijanina od logiki odwetu.
„Zniszczyli kościoły, ale nie zniszczyli wiary”
Biskup podsumował to mocnym zdaniem: można spalić budynki, zburzyć szkoły i wypędzić ludzi z domów, ale nie da się zniszczyć wiary, jeśli ona jest zakorzeniona w Bogu. Co więcej, Kościół bywa silniejszy właśnie wtedy, gdy jest prześladowany. Wtedy najbardziej czuje się obecność Boga i sens wspólnoty.
Na koniec audycji padł jeszcze jeden paradoks: w Nigerii nie brakuje powołań. Brakuje miejsc w seminariach, bo chętnych jest tak wielu. Prowadzący zwrócił uwagę, że w trudnych warunkach łatwiej odróżnić dobro od zła i podjąć decyzje naprawdę ważne.
O czym przypomina Nigeria Europie?
Ta rozmowa nie dotyczy tylko Nigerii. To pytanie, co my zrobimy z wiarą w świecie komfortu. Biskup mówił o Kościele, który cierpi, ale nie traci nadziei. Paweł Kęska zakończył audycję prośbą o modlitwę za prześladowanych chrześcijan i o to, by ich świadectwo miało wpływ na wiarę w Europie i w Polsce.






