Zofia. W rozmowie z Pawłem Kęską opowiedziała o dzieciństwie bez Boga, o dojrzewaniu do wiary oraz o dramatycznej decyzji, która na zawsze zmieniła jej życie i małżeństwo.
Dzieciństwo bez Kościoła i wrażliwość, która bolała
Zofia urodziła się w Warszawie, choć jej rodzina mieszkała w Jastrzębiu-Zdroju. Decyzja o porodzie w stolicy miała związek z bezpieczeństwem i zdrowiem. Dorastała w domu, który nie miał związku z Kościołem. Dziadkowie, zarówno od strony mamy, jak i taty, byli z Panem Bogiem skonfliktowani.
Od najmłodszych lat Zofia wyróżniała się dużą wrażliwością. Sama mówi, że przeżywała wszystko bardzo mocno, co zamiast wsparcia spotykało się z niezrozumieniem. Słyszała, że taka cecha jest problemem i słabością. To doświadczenie ukształtowało w niej poczucie, że „coś z nią jest nie tak”.
Chrzest w wieku 13 lat – pierwszy świadomy wybór
Przełom nastąpił w 1991 roku, gdy do szkół wróciła religia. Zofia zobaczyła rówieśników, którzy chodzili na lekcje i do kościoła. Wtedy po raz pierwszy poczuła, że sama też tego pragnie. Miała 13 lat, gdy poprosiła mamę o chrzest.
Rodzina nie miała doświadczenia w sprawach wiary. Wybór rodziców chrzestnych okazał się trudny. Pomogła babcia, która wskazała ciocię Julitę. Choć sama była bardzo krytyczna wobec Kościoła, to właśnie ona – jak mówi Zofia – „zesłała pierwszego anioła”. Do dziś Zofia jest przekonana, że modlitwa cioci miała ogromne znaczenie w jej życiu.
Dorastanie, zagubienie i walka o siebie
Po chrzcie Zofia zbliżała się do Boga i oddalała od Niego. W jej życiu pojawiały się trudne doświadczenia, problemy w szkole i poczucie bycia gorszą. Wrażliwość, zamiast dawać siłę, była wykorzystywana przeciwko niej. Sama mówi o wewnętrznym głosie, który podcinał skrzydła i odbierał poczucie wartości.
Mimo tego w chwilach zagrożenia potrafiła szukać pomocy. Gdy w jej środowisku pojawiły się narkotyki, otwarcie porozmawiała z mamą. To doświadczenie nauczyło ją, że rozmowa i zaufanie mogą chronić przed złem.
Małżeństwo i dwie zupełnie różne ciąże
Po ślubie urodził się pierwszy syn, Jerzy. Ciąża była czasem radości i energii. Zofia czuła się dobrze i cieszyła się nadchodzącym macierzyństwem. Zupełnie inaczej było przy drugiej ciąży.
Od początku towarzyszył jej niepokój. Ukrywała fakt, że jest w ciąży. Bała się badań i potwierdzenia przeczucia, że dziecko jest chore. Badania prenatalne wykazały trisomię. Później potwierdzono zespół Downa.
Diagnoza i rozłam w małżeństwie
Moment diagnozy stał się próbą dla całej rodziny. Zofia od początku była zdecydowanie przeciwna aborcji. Nie miała wątpliwości co do tego, że dziecko powinno się urodzić. Jej mąż widział możliwość innego rozwiązania. To doprowadziło do głębokiego pęknięcia w relacji.
Zofia mówi wprost: decyzja była zero-jedynkowa, ale obciążona ogromnym lękiem. Bała się przyszłości, odpowiedzialności i samotności. Jednocześnie była przekonana, że śmierć dziecka zniszczyłaby ją i całą rodzinę.
Samotność po wizycie w poradni genetycznej
Szczególnie trudnym doświadczeniem była wizyta w poradni genetycznej. Zofia wspomina ją jako moment chłodu i braku empatii. Zamiast wsparcia poczuła, że system bardziej sprawdza gotowość do aborcji niż realnie pomaga.
Po wyjściu z gabinetu została z lękiem i brakiem zrozumienia. Nie powiedziała o diagnozie rodzinie. Ukrywała ból, przeżywała żałobę po zdrowym dziecku, które się nie narodzi. Jednocześnie musiała zajmować się starszym synem i funkcjonować na co dzień.
Ludzie, którzy okazali się „aniołami”
Wsparcie przyszło od pojedynczych osób. Lekarz prowadzący, który z ulgą przyjął informację, że dziecko się urodzi. Przyjaciółka Kasia, która towarzyszyła Zofii rozmową i modlitwą. To oni pomogli jej przetrwać najtrudniejsze miesiące ciąży.
Piotr urodził się przez cesarskie cięcie. Po porodzie trafił na oddział neonatologii z powodu problemów z napięciem mięśniowym i saturacją. Rodzice Zofii dowiedzieli się o zespole Downa dopiero w szpitalu. Ich reakcja była dla niej ogromnym wsparciem – zaakceptowali wnuka i powiedzieli, że kochają go takim, jaki jest.
Życie z dzieckiem z zespołem Downa
Dziś Piotr ma sześć lat. Zofia podkreśla, że jej syn jest radosny, empatyczny i bardzo silny. Choć ma dodatkowe trudności zdrowotne i rozwojowe, potrafi cieszyć się życiem i uczy rodzinę „bycia tu i teraz”.
Od trzeciego miesiąca życia Piotr uczestniczy w rehabilitacji. Ma ogromną wolę nauki i szuka własnych sposobów radzenia sobie z ograniczeniami. Zofia mówi o nim jako o „skale”, na której sama mogła się oprzeć.
Wiara, żałoba i nowy początek
Historia Piotra stała się dla Zofii momentem powrotu do Boga. Uświadomiła sobie, że musi przeżyć nie tylko żałobę po zdrowym dziecku, ale także po dawnym, beztroskim życiu. To doświadczenie okazało się oczyszczające i prowadzące do głębszej wiary.
Dziś Zofia mówi jasno: tylko trwanie przy Bogu daje jej siłę. Wierzy, że jej wrażliwość, która kiedyś była ciężarem, stała się darem. A historia Piotra pokazuje, że życie – nawet trudne – ma sens i wartość.
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęcia głównego: alab






