65 lat temu, 28 czerwca 1956 roku, robotnicy w Poznaniu wystąpili przeciwko komunistycznej władzy. W ulicznych walkach zginęło blisko 60 osób, ponad 650 zostało rannych. Wydarzenia te są nazywane „Poznańskim Czerwcem 1956” lub „Powstaniem Poznańskim – Czerwiec 1956”.
Wówczas to, po raz pierwszy w PRL, robotnicy zorganizowali strajk generalny i wyszli na ulice, demonstrując niezadowolenie i sprzeciw wobec sytuacji w kraju.
Na transparentach widniały hasła: „Chcemy wolności”, „Chcemy chleba”, „Chcemy religii w szkołach”. Do strajkujących z Zakładów Cegielskiego – wtedy Zakładów Stalina – dołączyli robotnicy z innych fabryk i mieszkańcy miasta.
Protesty zostały krwawo spacyfikowane przez wojsko, milicję i funkcjonariuszy UB. Przeciw ludziom wołającym o chleb i wolność władza wysłała 359 czołgów i ponad 10 tysięcy żołnierzy.
Demonstracje przerodziły się w starcia z uzbrojonymi oddziałami wojska, milicji i służb bezpieczeństwa. W starciach zginęło blisko 60 osób, kilkaset zostało rannych.
Propaganda PRL przedstawiała te wydarzenia jako chuligańskie rozruchy i taką wersję rozpowszechniano. Premier Józef Cyrankiewicz, w słynnym przemówieniu wygłoszonym 29 czerwca ostro potępił wystąpienie poznańskich robotników.
Wbrew intencjom komunistycznych władz, Czerwiec’56 odbił się szerokim echem w świecie. W mieście było dużo gości z kraju i zagranicy z okazji Międzynarodowych Targów Poznańskich. Ich uczestnicy, będący naocznymi świadkami wydarzeń, po wyjeździe z Polski przekazywali relacje Radiu Wolna Europa.
Radio Wolna Europa mówiło o Poznańskim Czerwcu także na podstawie relacji uczestników protestów, którym udało się wyjechać z kraju.
Po strajkach w Poznaniu zatrzymano około 700 osób, wiele z nich podczas śledztwa poddano torturom. Przed sądem postawiono 22 osoby. W tzw. procesie trzech, we wrześniu 1956 roku, oskarżonym zarzucono współudział w napaści na funkcjonariusza UB kaprala Zygmunta Izdebnego, który zmarł wskutek obrażeń. Do tego doszły zarzuty niszczenia akt urzędowych i wyposażenia więzienia opanowanego przez demonstrantów.
Rządzący nie tylko cenzurowali relacje z procesów, lecz także przedstawiali uczestników Czerwca’56 jako pospolitych bandytów, a nie robotników walczących o swoje prawa.
Odważną postawą wobec władz PRL wykazali się obrońcy oskarżonych. Poznańscy adwokaci utworzyli wieloosobowy zespół i w tydzień ustalili linię obrony.
Ogromne wrażenie na sali sądowej wywarł gest adwokata Michała Grzegorzewicza, który pokazał przestrzeloną i zakrwawioną koszulę 13-letniego Romka Strzałkowskiego, zabitego przez bezpiekę.
Większość z oskarżonych robotników otrzymała kilkuletnie wyroki. Po październiku 1956 roku i dojściu do władzy ekipy Władysława Gomułki zostali zwolnieni.
Za bezkompromisową postawę wobec komunistycznych władz, adwokaci zostali poddani represjom. Michał Grzegorzewicz i Stanisław Hejmowski, który zasłynął płomienną mową obrończą, zostali zrujnowani wysokimi grzywnami i zawieszeni w prawach do wykonywania zawodu.
Poznański Czerwiec utorował drogę do tzw. październikowej odwilży w stosunkach społeczeństwa z reżimem komunistów. Protest był jednym z ważniejszych buntów wolnościowych i antytotalitarnych w Europie Środkowej lat 50. ubiegłego wieku.
W 2006 roku, w 50. rocznicę tragicznych wydarzeń, Sejm ustanowił 28 czerwca Narodowym Dniem Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956. Święto honoruje „bohaterów, których odwaga i patriotyzm stały się kamieniem węgielnym późniejszych antykomunistycznych zrywów w Polsce”.
IAR