Gościem Ewy Pietrzak w świątecznym tygodniu jej gościem jest Agnieszka Jackowska – filozof, pedagog, nauczyciel i terapeutka, a prywatnie szczęśliwa żona, mama i babcia.
W centrum rozmowy pojawia się pytanie, które wraca co roku: jak przeżyć Wigilię tak, żeby nie zgubić siebie i bliskich w przygotowaniach? I jak przy okazji… wychowywać do dobra, które zaczyna się od małych gestów.
„Kochaj bliźniego jak siebie samego”
W świątecznym zamieszaniu łatwo wejść w tryb: „ja wszystko zrobię, ja wszystko ogarnę”. Prowadząca pyta wprost: ile czasu znajdzie się w przygotowaniach tylko dla siebie? Pada odpowiedź, która wybrzmiewa jak lekcja rozsądku:
Nie chodzi o egoizm. Chodzi o to, by nie siadać do wigilijnego stołu z twarzą zmęczenia i pretensji. Żeby nie wysyłać rodzinie komunikatu: „patrzcie, ja harowałam, a wy tylko przyszliście”.
W tej perspektywie przykazanie „kochaj bliźniego jak siebie samego” staje się bardzo praktyczne. Skoro mamy kochać innych, to musimy też umieć zadbać o siebie, o oddech, o chwilę ciszy, o własne serce. Inaczej dobro zamienia się w napięcie.
„Kocham i wymagam”
Agnieszka Jackowska proponuje rozwiązanie proste, ale dla wielu trudne: podzielmy obowiązki. To nie oznaka słabości. To oznaka mądrości.
W rozmowie pada mocne zdanie: często najtrudniej jest nam… kogoś o coś poprosić. W głowie włącza się program: „ja sam dam radę”. Tymczasem rodzina to nie samotna wyspa.
I tu pojawia się ważny zwrot: prosząc o pomoc, robimy przysługę tym, których prosimy. Dajemy im szansę, by wzięli udział, żeby zrobili coś dobrego, żeby wyszli poza wygodę. To także wychowanie – do odpowiedzialności i współtworzenia domu.
Wigilia dla samotnych: telefon, uścisk dłoni, talerz zaniesiony sąsiadowi
W drugiej części rozmowy mocniej wybrzmiewa temat samotności. Dla jednych Wigilia to radość i zjazd rodziny. Dla innych – bolesne „jestem sam”. I tu pojawia się wezwanie do wyobraźni miłosierdzia, o której mówił Jan Paweł II.
Co to znaczy w praktyce?
- pomyśleć o sąsiedzie, który nie ma z kim usiąść do stołu,
- zanieść komuś potrawę,
- uścisnąć dłoń, uśmiechnąć się,
- zadzwonić do tych, którzy są daleko.
Gość przypomina, że polskie rodziny są dziś rozsiane po świecie. Ktoś został w Londynie, Paryżu, na drugim końcu globu. Ktoś nie przyjechał, bo choroba, bo konflikt, bo żal. A czasem wystarczy jedno: „pamiętam o tobie”.
Darować sobie – bo „nic nie zabierzemy na tamten świat”
W audycji pada jeszcze jedna mocna myśl: mamy ogromny problem z przebaczeniem i odpuszczaniem. Kłócimy się o drobiazgi, o rzeczy, które po latach wydają się absurdalne. A Wigilia jest momentem, kiedy warto poprosić, by „stopniały napięcia”.
Nie dlatego, że „tak wypada”. Tylko dlatego, że Boże Narodzenie mówi o Bogu, który przychodzi jako dziecko – bezbronny, potrzebujący czułości. To obraz także o nas: każdy z nas potrzebuje miłości, bezpieczeństwa i przyjęcia.
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia






