Drodzy Słuchacze Radia Warszawa 106,2 FM, w audycji „Mistrzowie Tradycji” zapraszamy Was do świata, w którym nitka po nitce powstaje historia. Dziś mówimy o tkactwie – jednym z najstarszych rzemiosł, które do dziś zachwyca formą, kolorem i znaczeniem.
Przy mikrofonie Dorota Sołowiej. Naszym gościem jest Agnieszka Grabowska z Muzeum Etnograficznego w Warszawie, gdzie wśród tkanin rozmawiamy o sztuce utkanej z cierpliwości i wyobraźni.
Tkactwo – rzemiosło potrzebne i piękne
Tkactwo od zawsze służyło codziennemu życiu. Powstawały z niego ubrania, koszule, kapy, dywany i chodniki. Ale bardzo szybko stało się czymś więcej. Tkactwo to także sztuka.
Każda tkanina wymagała ogromu pracy. Kobiety zaczynały od podstaw – od zasiania lnu czy konopi. Później miesiącami przygotowywały surowiec, przędły nici i tkały na krosnach. Do tego potrzebowały nie tylko siły rąk, ale też wyczucia rytmu, koloru i wzoru.
Mazowsze – pasiaki, kraty i intensywne barwy
Na Mazowszu tkactwo wyglądało podobnie jak w innych regionach Polski. Podstawą było krosno, osnowa i wątek. Najczęściej wykorzystywano len, konopie i wełnę.

Charakterystycznym wzorem był pasiak, czyli układ kolorowych pasów. Różniły się one szerokością, rytmem i zestawieniem barw. Dominowały czerwień i zieleń, choć pojawiały się także kraty. W sąsiednich regionach kolory bywały bardziej stonowane, a na Kurpiach popularne były kraciaste tkaniny zwane buronkami.
Wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie
Tkactwa nikt nie uczył w szkołach. Ta umiejętność przechodziła z matki na córkę, z babci na wnuczkę. Do dziś na Mazowszu można spotkać rodziny, które kontynuują tę tradycję, choć jest ich coraz mniej.
Wciąż działają mistrzynie tkactwa, takie jak Małgorzata Pepłowska z okolic Węgrowa, specjalistka od trudnej techniki tkactwa brosnowego, czy Genowefa Kargul oraz Magdalena Papakul, która przekazała swoje umiejętności kolejnym pokoleniom. Po ich tkaninach można rozpoznać autorkę. Każda z nich ma swój styl, swoją precyzję i własny rytm pracy.

Dziś tkactwo przeżywa swój renesans. Coraz więcej młodych kobiet sięga po krosna i ramy tkackie. Tworzą chodniki, dywany i gobeliny. Czasem w prostszej formie, ale z tą samą potrzebą tworzenia i wyciszenia.
Tkactwo daje spokój. Uczy cierpliwości. Pozwala zwolnić w świecie pełnym pośpiechu.
Trzy pokolenia przy ramie tkackiej
W reportażu Radia Warszawa zaglądamy do pracowni Emilii Sielickiej-Ostrowskiej, która tworzy razem z mamą Magdaleną Sielicką i siostrą Elżbietą Sielicką. To trzypokoleniowa pracownia tkacka.
Każda tkanina opowiada tam historię życia. Zmienia się wraz z porami roku i doświadczeniami twórczyń. Powstają pasiaki inspirowane strojami ludowymi, kilimy kresowe oraz gobeliny inspirowane przyrodą, malarstwem i tematyką sakralną.
W pracowni słychać charakterystyczny dźwięk przeplatanych nici. Osnowa biegnie pionowo, wątek poziomo. Projekt leży obok, a obraz powstaje kawałek po kawałku.
Kolor, który daje radość
Dawne tkaniny ludowe zachwycają intensywnością barw. Farbowano je naturalnie, a kolory były żywe i radosne. W pracowni Sielickich część wełny farbuje się samodzielnie, a część pochodzi jeszcze z nieistniejącej już fabryki dywanów w Kowarach.
Kolor porządkuje się starannie. Dzięki temu łatwiej sięgać po odpowiednie nici i budować harmonię w tkaninie.
Tkactwo potrafi dać ogromną radość. Bywają chwile zniechęcenia, kiedy trudno przejść dalej. Ale efekt końcowy wszystko wynagradza. To praca, która pozytywnie nastawia do życia.
Dlatego w audycji „Mistrzowie Tradycji” zachęcamy Was, drodzy Słuchacze, by zwrócić uwagę na tkactwo na Mazowszu. Może spróbujecie sami? Ta technika towarzyszy człowiekowi od neolitu i wciąż ma nam wiele do zaoferowania.
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęć: Tkactwo | Wikipedia






