Chrystus się narodził – a wraz z Nim w sercach ludzi wciąż mogą rodzić się nowe drogi życia. Drogi do małżeństwa, do kapłaństwa, do życia konsekrowanego, ale też do głębokiej, osobistej relacji z Bogiem.
Głos powołania – cichy, ale wytrwały
Gościem rozmowy była s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która dzieliła się własnym doświadczeniem odkrywania powołania. Jak sama przyznaje, są tacy, których Bóg „powala jak piorun”, ale są też tacy, do których puka wielokrotnie, cierpliwie, wciąż od nowa.
To ważne świadectwo, zwłaszcza w świecie pełnym hałasu, nadmiaru bodźców i gotowych scenariuszy na życie. W takim świecie – jak zauważa siostra – coraz trudniej usłyszeć głos Boga, choć On nie przestaje wołać. Przeszkodą staje się chaos, tempo życia, ale też relacje rodzinne, które zamiast dawać wolność, czasem więżą oczekiwaniami i lękiem przed „inną drogą”.
„Niedziele” – film o powołaniu, które rodzi się w relacji
Pretekstem do rozmowy był film Niedziele, który od 26 grudnia można zobaczyć w kinach. To opowieść o 17-letniej Ainary, dziewczynie żyjącej zwyczajnym życiem nastolatki, która stopniowo odkrywa w sobie powołanie do życia kontemplacyjnego.
Film nie opowiada o powołaniu wprost. Nie moralizuje, nie tłumaczy, nie narzuca interpretacji. Zamiast tego pokazuje relacje – rodzinne, rówieśnicze, emocjonalne – bo właśnie w nich rodzi się pytanie o sens, miłość i głębię życia.
Ainara doświadcza zauroczenia, relacji z chłopakiem, presji otoczenia i sprzeciwu bliskich. Niczego jej nie brakuje, a jednak w jej sercu pojawia się pragnienie „więcej” – miłości głębszej, pełniejszej, przekraczającej to, co tylko emocjonalne.
Zakochanie, które prowadzi w głąb
W rozmowie szczególnie mocno wybrzmiewa myśl, że powołanie zawsze jest historią miłości. Siostra Gaudia zwraca uwagę, że zakochanie w Jezusie nie jest metaforą, ale realnym doświadczeniem. Różni się jednak od ludzkiego zakochania tym, że z czasem nie rozczarowuje, lecz prowadzi coraz głębiej.
W filmie „Niedziele” ta miłość nie zostaje pokazana przez wielkie słowa czy patos. Przeciwnie – dominuje cisza, pauza, spojrzenie, niedopowiedzenie. To właśnie one stają się przestrzenią najważniejszych dialogów – tych, które toczą się w sercu widza.
Cisza, której dziś się boimy
Jednym z najmocniejszych wątków rozmowy jest refleksja nad uciekaniem od ciszy. Współczesny człowiek nie potrafi już czekać, milczeć, trwać w pauzie. Każdą wolną chwilę zagłuszamy ekranem, dźwiękiem, informacją.
Tymczasem – jak podkreśla siostra – to właśnie w ciszy rodzą się najważniejsze pytania i decyzje. Cisza bywa niewygodna, ale jest konieczna, by coś w nas „pękło” i zrobiło miejsce na nowe życie, nowy sens, nowe powołanie.
Film nie tylko dla powołanych
„Niedziele” nie są filmem wyłącznie dla tych, którzy rozważają życie zakonne. To opowieść dla całych rodzin, bo każdy człowiek jest powołany – jeśli nie do konkretnej formy życia konsekrowanego, to do niepowtarzalnej misji w historii świata i zbawienia.
Film subtelnie pokazuje, że Bóg „dobija się” do serc wszystkich bohaterów, nie tylko Ainary. Każdy z nich nosi w sobie pytanie o miłość, sens i prawdę. I każdy ma swoje niezastąpione miejsce w sercu Boga.
Rozmowa kończy się niezwykle ważną myślą: mistyka nie jest oderwana od codzienności. To nie ekstaza i niezwykłe wizje, ale zwykłe życie przeżywane w relacji z Bogiem – kawa wypita z Nim, milczenie, spojrzenie, wierność małym rzeczom.
Gdzie dziś rodzi się moje powołanie i czy daję mu przestrzeń, by mogło wzrosnąć?
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęcia głównego: s. Gaudia Skass | fot. Grzegorz Kozłowski






