Strefa Czystego Transportu budzi kontrowersje podczas trwającej kampanii wyborczej do samorządu. Czy ograniczenie wjazdu do dużego obszaru stolicy pomoże w zwiększeniu czystości powietrza i usprawnieniu przemieszczania się mieszkańców? Mówił o tym w Poranku z Radiem Warszawa Paweł Skwierawski, autor społecznościowego profilu Stopkorkom. To nie przyniesie pożądanych efektów – zaznaczył.

– Tego dowiodły nasze dwa badania, które porównywały okres lockdownu z z dwoma latami poprzednimi, oczywiście z analogicznymi okresami. Drugie badanie – okres lockdownu i dwa lata kolejne, było nakierowane tylko i wyłącznie na dwutlenek azotu, który został podniesiony jako główny argument, za wprowadzeniem stref czystego transportu – powiedział nasz gość.

Zanieczyszczeń w głównej mierze nie generują samochody – wskazał Paweł Skwierawski.

– Latem praktycznie nie mamy problemu z przekroczeniem norm zanieczyszczenia różnymi frakcjami, czy to pyłami zawieszonymi, tlenkiem węgla czy właśnie wspomnianym dwutlenkiem azotu, natomiast problem pojawia się zawsze w sezonie grzewczym. To też robiliśmy na podstawie danych z bardzo poważnych podmiotów, między innymi Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska czy Agencji Kosmicznej NASA – dodał.

Nasz gość zaznaczył, że rozwój transportu publicznego jest ważny, ale nie może on w pełni zastąpić prywatnych samochodów.

– Jak kończy się priorytet transportu zbiorowego, mogliśmy zobaczyć choćby wczoraj, kiedy zerwała się trakcja tramwajowa. Wiele osób nie było w stanie wyjechać na czas do swojego celu. Trzeba pamiętać, że czasami to jest bardzo ważne, aby się tam znaleźć, ktoś jedzie na egzamin, do szpitala, na ważną rozmowę – wymieniał.

Od lipca 2024 r. po Strefie Czystego Transportu nie będą mogły poruszać się pojazdy z silnikiem diesla starszym niż 19 lat i pojazdy benzynowe starszym niż 27 lat. Do końca 2027 r. z tych ograniczeń zwolnieni będą mieszkańcy strefy, oraz wszystkie osoby opłacające podatek i zameldowane w stolicy.

Cała rozmowa tutaj

Wojciech Dudkowski