Kolejne obiekty na Starym Mieście wpisano do rejestru zabytków. Tym razem są to szyldy semaforowe i reklamowe neony, które umieszczone były przy sklepach i zakładach usługowych w kamienicach. O tym, jak powstały i dlaczego takie formy były popularne, opowiadał w Poranku z Radiem Warszawa Dominik Wendołowski, varsavianista, autor audycji „Niedaleko od domu”.
– Głównie chodzi o tak zwane szyldy semaforowe, z lat 50 i 60. Te staromiejskie w momencie odbudowy Starego Miasta zostały przywrócone do życia. Były one wytworem wybitnych artystów, z lat 50 i 60, ale nawiązywały do tej dawnej tradycji przedstawiania profesji i usług – wyjaśnił.
Tego typu szyldy powstawały jeszcze w okresie przedwojennym i były najbardziej czytelną formą dla ówczesnych mieszkańców.
– Większość warszawiaków w dawnych czasach nie umiała czytać, więc niepotrzebne był napisy. Ważne było, że był but, to wiadomo, że to szewc, jak był grzebień, to na przykład był fryzjer. Te szyldy są naprawdę wspaniałe, być może nigdy tak ładne nie były w oryginale. Są też spuścizną i warto nie zadbać – dodaje Dominik Wendołowski.
Ulice i place Warszawy obecnie pełne są dekoracji świątecznych – choinek, iluminacji i ozdób. Jak wyglądało Boże Narodzenie w Warszawie w dawnych czasach?
– Były duże choinki, na placu Saskim, na rynku Starego Miasta, czy przed domem braci Jabłkowskich jako żywa reklama przedświątecznych zakupów. Były także wcześniej przed dworcem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, ale nie był to stały zwyczaj, nie było ich co rok, co jakiś czas większą choinkę, oczywiście żywą umieszczano – wspomniał.
Więcej ciekawostek o dawnej Warszawie można usłyszeć w audycji Niedaleko od Domu w każdy piątek o 20.
Dominik Wendołowski:
Wojciech Dudkowski