Tym razem „Poranek z Radiem Warszawa. Budzimy stolicę i okolice” zabrzmiał z wyjątkowego miejsca. Plenerowe studio stanęło w Jadłodajni św. Brata Alberta na warszawskiej Pradze, prowadzonej przez Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej. Zamiast ciszy studia było słychać gwar wolontariuszy, szelest reklamówek i tempo pracy, które w kilka godzin zmieniło palety produktów w setki gotowych paczek.
Święta zaczynają się tu dużo wcześniej
Zakupy ruszają już kilka miesięcy wcześniej, bo skala pomocy jest ogromna. Co roku w tym miejscu powstają paczki świąteczne – w tym sezonie plan był jasny: 1500 paczek dla osób potrzebujących.
W paczkach znalazły się rzeczy najprostsze, ale kluczowe: cukier, herbata, słodycze na święta, konserwy rybne i mięsne, a także podstawowa chemia – środki czystości, szampon, produkty pierwszej potrzeby. Dla wielu osób to nie „dodatek do świąt”, tylko realna pomoc, która pozwala przetrwać kolejne dni.
Wolontariusze wchodzą i od razu wiedzą, co robić
W jadłodajni szybko zrobiło się naprawdę głośno. Przybyła młodzież ze szkoły – ochotnicy, nie „wyciągnięci” z zajęć. Izabela CHoma zgłaszała dwadzieścia osób, a przyszły czterdzieści cztery. Każdy miał swoje stanowisko, każdy wiedział, co wkładać i w jakiej kolejności. Prowadzący poranka porównywali pracę do świetnie ustawionej taśmy, a paczki rosły na stołach w tempie, które robiło wrażenie nawet na pracownikach jadłodajni.
W pewnym momencie padło zdanie, które najlepiej oddawało atmosferę: „Za chwilę nie będziemy mogli wyjść, bo paczki nas otoczą z każdej strony”. To był „problem”, na który wszyscy patrzyli z uśmiechem.
Wigilia, która jest prawdziwą Wigilią
W rozmowie wrócił też temat spotkania wigilijnego dla osób w kryzysie bezdomności i samotności. W Jadłodajni św. Brata Alberta ma ono formę możliwie najbardziej domową: opłatek, kolędy, wspólne siedzenie przy stole, tradycyjne potrawy – z barszczem i karpiem.
O tym, jak wygląda to od środka, opowiadał ks. Kamil Chojnacki, dyrektor Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej. Podkreślał, że zależało mu na tym, aby była to Wigilia wieczorna, „taka jak w domu”, a nie szybkie spotkanie „w biegu”. Mówił wprost o emocjach, które wracają wtedy ze zdwojoną siłą: o ranach samotności, o tych samych osobach, które przychodzą co roku, i o nowych, które po raz pierwszy szukają choćby namiastki ciepła.
Wspominał też o ogromnym wysiłku pracowników, którzy organizują to wydarzenie mimo zmęczenia i obowiązków we własnych domach. Dla wielu to moment, w którym pomoc przestaje być hasłem, a staje się konkretem: nakrytym stołem i człowiekiem, który siada obok.
Caritas Polska: 370 ton żywności i tysiące wolontariuszy
W plenerowym studiu pojawiła się również Magdalena Masiak z Caritas Polska. Opowiadała o świątecznej zbiórce żywności w ramach akcji „Tak Pomagam”. W grudniowej edycji udało się zebrać 370 ton produktów – o 70 ton więcej niż rok wcześniej. Ta żywność trafi do paczek i na wigilijne spotkania w całej Polsce, ale część zasili też jadłodajnie, takie jak ta na Pradze.
Padły konkretne liczby, które pokazują skalę: ponad 90 Wigilii w kraju i blisko 25 tysięcy osób, które skorzystają z pomocy. Do tego około 25 tysięcy wolontariuszy – tych przy koszach, tych sortujących i tych, którzy później po prostu siadają przy stole i dają to, co najcenniejsze: czas.
W rozmowie pojawił się także temat Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, czyli świec, które można nabyć w parafiach. Dochód wspiera programy stypendialne, wakacyjny wypoczynek oraz setki placówek i świetlic. Była też mocna uwaga o seniorach: często są „cichymi bohaterami”, najbardziej dotkniętymi samotnością, a pomoc zaczyna się od tego, by ktoś do nich zajrzał i z nimi pobył.
Kultura, która daje ludziom przestrzeń
Wyjazdowy poranek nie ograniczył się tylko do tematów stricte pomocowych. W Jadłodajni św. Brata Alberta pojawiła się też Agata Uścinowicz z Centrum Promocji Kultury na Pradze-Południe. Opowiadała o aktywizowaniu lokalnej społeczności: o grupach pasjonatów, warsztatach, amatorskich zespołach i pomysłach, które często rodzą się z prostej potrzeby – żeby mieć miejsce, gdzie można się spotkać i zrobić coś razem.
Wybrzmiała ważna myśl: ludzie chcą działać, ale czasem potrzebują jedynie przestrzeni i zachęty. A kiedy ich pomysł staje się rzeczywistością, wraca radość, którą widać na twarzy.
„PoKolędzie JP2”: kolędy, które trafiają tam, gdzie zwykle ich nie słychać
W poranku pojawiła się także Joanna Korzeniewska z Centrum Myśli Jana Pawła II i opowiedziała o akcji „PoKolędzie JP2”, organizowanej już po raz jedenasty. Jej sens jest prosty: kolędowanie nie ma być koncertem „dla widowni”, tylko wspólnym śpiewaniem z ludźmi w miejscach o utrudnionym dostępie do kultury – w hospicjach, szpitalach, domach pomocy, a nawet w aresztach.
Padły historie, które zostają w człowieku na długo: o osobach, które w hospicjum reagują na dźwięk kolęd w ostatnich chwilach życia, i o kobiecie w kryzysie bezdomności, która po wspólnym kolędowaniu podjęła decyzję, by zmienić swoje życie. W tym roku akcja miała też wymiar ekumeniczny – do udziału zgłosili się m.in. prawosławni, a Warszawskie Bractwo Młodzieży Prawosławnej miało odwiedzić chorych w Szpitalu Praskim.
Wspólnota Sant’Egidio: świąteczny obiad 25 grudnia dla 450 osób
Mikołaj Musiał ze wspólnoty Sant’Egidio mówił o świętach z ubogimi i o świątecznym obiedzie, który odbywa się 25 grudnia – w sam dzień Bożego Narodzenia. W Warszawie planowany jest dla około 450 osób: ubogich, bezdomnych, mieszkańców DPS-ów i osób samotnych.
Wolontariat ma różne formy: gotowanie, logistyka, dowóz, pomoc przy stołach, rozdawanie prezentów. Ale sedno znów wróciło do tego samego: najważniejsza jest obecność i wspólny czas.
Fundacja Kapucyńska: najdotkliwsza bywa niewidzialność
W studiu pojawił się także Michał Parna z Fundacji Kapucyńskiej. Opowiadał o codzienności jadłodajni i o tym, że czas przedświąteczny dla osób w kryzysie bezdomności jest podobny jak dla wszystkich – pełen emocji, podsumowań i napięć. Tyle że dochodzi do tego coś jeszcze: bycie niewidzialnym.
Nie chodzi tylko o „piątaka do kubka”. Chodzi o spojrzenie, rozmowę, pytanie zadane naprawdę. To wątek, który przewijał się przez cały poranek jak refren.
Betlejemskie Światło Pokoju: „pielęgnuj w sobie dobro”
W wyjazdowym poranku uczestniczyły też harcerki ZHP, które przyniosły Betlejemskie Światło Pokoju. Tegoroczne hasło brzmiało: „Pielęgnuj w sobie dobro”. Dziewczyny mówiły o pokoju jako o wartości kruchej, którą łatwo zgasić sporem, ale którą można też codziennie chronić – drobnymi gestami, współpracą, służbą i życzliwością.
To był mocny symbol tego dnia: płomień, który przenosi się ostrożnie, bo jest delikatny. Tak jak pokój w sercu i relacjach.
Codzienność, która trwa po świętach
Pod koniec poranka Izabela Choma wróciła do liczb, które pokazują, że to miejsce działa nie tylko „od święta”. Jadłodajnia pracuje od poniedziałku do piątku i wydaje codziennie około 700 porcji gorącej zupy, do tego pieczywo i pomoc „na wynos” w miarę możliwości. Zauważyła też, że liczba osób potrzebujących wsparcia raczej rośnie.
A jednak to, co dominowało tego dnia, to nie bezradność, tylko energia. Prawie tysiąc paczek powstało w kilka godzin. Palety żywności „zniknęły”, bo wszystko zamieniło się w konkretne wsparcie dla konkretnych ludzi.
Poranek, który zostawia pytanie
Wyjazdowy poranek Radia Warszawa zakończył się zaproszeniem do słuchaczy: podzielcie się opinią i podpowiedzcie, gdzie radio ma przyjechać w 2026 roku. Ale po tych rozmowach w Jadłodajni św. Brata Alberta wybrzmiewało jeszcze jedno pytanie – bardziej osobiste:
Czy potrafię zauważyć człowieka, zanim pomyślę o „pomaganiu”?
Bo w tym miejscu, w tym gwarze, między paczkami i kolędami, to właśnie okazało się najważniejsze.
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Kozłowski






