Adwent to czas przygotowania na przyjście Jezusa – Tego, który może zmienić życie. I nie jest to tylko pobożne hasło. W porannej audycji Radia Warszawa świadectwem tej przemiany podzielił się Karol Cierpica – kapitan rezerwy Wojska Polskiego, były spadochroniarz, żołnierz rozpoznania i snajper, instruktor spadochronowy oraz weteran misji stabilizacyjnych w Bośni i Hercegowinie oraz w Afganistanie.
Stołówka w Afganistanie i pierwsze pytania o Boga
Karol rozpoczął rozmowę od pozornie prozaicznego wspomnienia – śniadań w Afganistanie. Dla żołnierza stołówka to nie tylko jedzenie, ale miejsce rozmów, refleksji i odreagowania po trudnych sytuacjach. Jednak jedno zapamiętał szczególnie: amerykańskich żołnierzy modlących się przed posiłkiem. Ten obraz wraca do niego do dziś.
Zapytany o swoją wiarę w tamtym czasie, przyznał szczerze: miał dobre, religijne wychowanie i wyniósł z domu szacunek do Boga. Ale wtedy – jako żołnierz realizujący pasję – Bóg był „na deser”, dodatkiem, nie centrum życia. Dziś mówi jasno: Pan Bóg jest dla niego chlebem powszednim – także tym eucharystycznym.
Pasja, wojsko i zagubienie
Służba wojskowa była spełnieniem marzeń. Karol czuł, że pasuje do wojska „jak puzzel” – z wadami i zaletami. Była adrenalina, braterstwo, sens misji. Ale właśnie w tym czasie wiara zeszła na dalszy plan. Dopiero z perspektywy czasu zobaczył, że pasja nie zastąpi relacji z Bogiem.
Ciemna noc i wołanie jak Tomasz
Przełom przyszedł w najtrudniejszym momencie. Karol doświadczył ciężkiej depresji, tak głębokiej, że pojawiły się myśli samobójcze. Życie straciło sens. Wtedy – jak sam mówi – przestał udawać przed Bogiem. Modlitwa stała się krzykiem, wołaniem, żądaniem odpowiedzi.
Porównał siebie nie do św. Pawła, lecz do św. Tomasza – tego, który musiał dotknąć ran, żeby uwierzyć. Miesiące bez snu, bez emocji, za to z nieustanną modlitwą. Dziś widzi w tym czasie ogromny dar. „Wreszcie byłem prawdziwy” – mówi.
Afganistan 2013 – moment graniczny
Jednym z najmocniejszych świadectw była opowieść z Afganistanu z 28 sierpnia 2013 roku. Podczas dużego ataku terrorystycznego na polsko-amerykańską bazę Karol – mimo że miał wolne – pobiegł w stronę wybuchu. Nie kalkulował. Ktoś potrzebował pomocy.
Został ranny, wrócił do walki, aż skończyła mu się amunicja. Wtedy zauważył młodego żołnierza, który pobiegł za nim – bez hełmu, bez kamizelki, z uśmiechem na twarzy. „Dał mi plecy” – wspomina Karol. Ten chłopak zginął chwilę później, umierając na łóżku obok niego w szpitalu polowym. Miał 24 lata.
To wydarzenie stało się kluczem do zrozumienia sensu życia i ofiary. Karol mówi wprost: Bóg nie musi odpowiadać na wszystkie pytania. Czasem widać więcej z góry. On wierzy, że ten żołnierz został posłany, by on mógł wrócić do domu i wykonać swoje zadanie.
Żołnierz Jezusa – dziś
Dziś Karol Cierpica nie jest już w służbie stałej, ale mówi jasno: wszyscy jesteśmy na służbie. W rodzinie, w pracy, w relacjach. Najlepiej „po dwóch”, jak w Ewangelii – bo wtedy rodzi się zaufanie i relacja.
Modlitwa z żoną i synami, wspólne klękanie wieczorem – to dla niego znak, że wiara nie jest perfekcjonizmem, ale ciągłym podejmowaniem prób. Chrześcijaństwo to droga, a nie medal za bezbłędność.
Definicja dobrego żołnierza
Na koniec Karol podzielił się definicją, która dziś stała się jego życiowym mottem:
dobry żołnierz to ten, dla którego osoba powierzona obok jest ważniejsza niż on sam. Tak można zmieniać świat – w rodzinie, w społeczeństwie, w pracy.
Więcej o tej historii można przeczytać w książce „Ocalony. Opowieść o żołnierzu, za którego dano życie” wydanej przez RTCK.
Tekst: Grzegorz Kozłowski
Źródło zdjęcia głównego: rnadzieja






