Home / Wiadomości  / Trzydziesta rocznica katastrofy lotniczej w Lesie Kabackim

Trzydziesta rocznica katastrofy lotniczej w Lesie Kabackim

Trzydzieści lat temu, 9 maja 1987 roku, w Lesie Kabackim pod Warszawą rozbił się samolot IŁ-62 M „Tadeusz Kościuszko”. Na pokładzie maszyny znajdowały się sto osiemdziesiąt trzy osoby. Wszyscy zginęli – stu siedemdziesięciu dwóch pasażerów i jedenastu członków załogi. Pod względem liczby ofiar była to największa katastrofa w historii polskiego lotnictwa.
Do awarii silników doszło w dwudziestej trzeciej minucie lotu. Kapitan podjął decyzję o powrocie na Okęcie i awaryjnym lądowaniu. Maszyna utraciła jednak możliwość efektywnego sterowania i roztrzaskała się o ziemię pięć kilometrów od lotniska, po ponad godzinie od startu.
Dowodzący załogą kapitan Zygmunt Pawlaczyk i drugi pilot, major Leopold Karcher, do końca wykazali się opanowaniem i najwyższym profesjonalizmem. Półgodzinna walka załogi o uratowanie samolotu zakończyła się porażką.
Ostatnie słowa kapitana Pawlaczyka, które słyszeli kontrolerzy lotów na Okęciu o godzinie 11.12 brzmiały: „Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy”. Nagranie zarejestrowały „czarne skrzynki”.

 
Samolot rozbił się na skraju Lasu Kabackiego. Wpadając między drzewa z prędkością czterystu siedemdziesięciu kilometrów na godzinę rozpadł się na kawałki na przestrzeni około trzystu siedemdziesięciu metrów.
Kierujący maszyną kapitan Pawlaczyk był jednym z najbardziej doświadczonych pilotów Polskich Linii Lotniczych. Mieszkańcy Ursynowa, którzy widzieli spadający samolot, byli przekonani, że kapitan maszyny w ostatniej chwili skierował maszynę w stronę lasu, chroniąc w ten sposób osiedle.

 
Do awarii samolotu doszło w dwudziestej trzeciej minucie lotu, na wysokości ośmiu tysięcy dwustu metrów. Wybuch jednego z silników wywołał zniszczenie sąsiedniego i pożar na pokładzie. Kapitan Pawlaczyk postanowił zawrócić na lotnisko Okęcie. Świadkowie zdarzenia mówili, że już w trakcie manewru samolot zaczął spadać w dół.

 
Po katastrofie ogłoszono dwudniową żałobę w stolicy i województwie warszawskim. Wyrazy współczucia i kondolencje przysłali prezydenci i przywódcy wielu państw, a także papież Jan Paweł II.
W pobliżu miejsca katastrofy ustawiono krzyż upamiętniający tragedię oraz kamienny pomnik z wyrytymi nazwiskami ofiar lotu numer 5055. Mieszkańcy Ursynowa w szczególny sposób uhonorowali załogę samolotu i kapitana Zygmunta Pawlaczyka, nadając jego imię jednej z ursynowskich ulic, a drugą, przecinającą Las Kabacki nazwali – Aleją Załogi Samolotu Kościuszko.
Do zbadania przyczyn katastrofy powołano specjalną komisję rządową, która w raporcie opublikowanym w lipcu 1987 roku stwierdziła, że powodem awarii samolotu było „zmęczeniowe zniszczenie” materiałów. Dopiero po latach do opinii publicznej dotarły szczegóły ekspertyzy, z których wynikało, że do katastrofy doszło z winy radzieckiego producenta – łożysko jednego z silników miało poważne błędy konstrukcyjne.
Eksperci ze Związku Radzieckiego dowodzili natomiast, że polscy piloci popełnili błędy, a uszkodzenia silników powstały w wyniku zderzenia maszyny z ziemią. Wspólny dokument, częściowo uwzględniający polskie wnioski, został podpisany dopiero po rozmowach na Kremlu, w listopadzie 1987 roku.
IAR

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close