Świadek Zbrodni Wawerskiej: Po zmroku usłyszeliśmy w domu strzały…
80 lat temu Hitlerowcy zamordowali 107 cywilnych mieszkańców Wawra i Anina. Egzekucja była odwetem za śmierć dwóch niemieckich podoficerów – wspomina świadek tamtych wydarzeń 92-letni Zbigniew Zawadzki. Miał wówczas 12 lat.
– Po zmroku usłyszeliśmy w domu strzały i wraz ze starszym bratem pobiegliśmy do restauracji, z której one dobiegały. Było tam postrzelonych dwóch Niemców, którzy przyszli zatrzymać dwóch miejscowych bandytów – powiedział Zbigniew Zawadzki.
Aresztowania niewinnych Polaków rozpoczęły się jeszcze wieczorem tego samego dnia.
– Niemcy walili do domów, wbiegali i wyciągali z nich ludzi. Do nas mimo, że nasz dom stał blisko miejsca zdarzenia nikt nie zaszedł. Może dlatego, że nikt nie zapalał światła. Następnego dnia nad ranem usłyszeliśmy strzały z karabinów – wspomina Zbigniew Zawadzki.
Rozstrzelano wówczas na niezabudowanym placu 107 cywilnych mieszkańców Wawra. Wśród nich byli Polacy, Żydzi i Rosjanie. Zginął także Niemiec, który miał polskie obywatelstwo.
– Hitlerowcy mieli świadomość jego pochodzenia, dlatego kilkakrotnie pytali go, kim jest, na co on odpowiadał, że jest Polakiem. W konsekwencji został zamordowany. Świadectwo, które dał jest przykładem dla młodzieży, dla Polaków – jak można pokochać druga ojczyznę – powiedział Zbigniew Zawadzki.
Dziś upamiętniono ofiary zbrodni, osłaniając tablicę w kościele Matki Bożej Królowej Polski. Następnie modlono się za ofiary w czasie uroczystej liturgii, której przewodniczył bp Marek Solarczyk.
Wspomnienia Zbigniewa Zawadzkiego:
Magdalena Gronek