Śmierć to moment przejścia do kolejnego życia – mówi siostra Michaela Rak, która pracuje z pacjentami hospicyjnymi. Chociaż podobne instytucje większości z nas nie kojarzą się dobrze, to zdaniem inicjatorki powstania pierwszej takiej placówki na Litwie, z odpowiednimi ludźmi mogą stać się bezpieczną przystanią w drodze do nieba. Fundacja Aniołów Miłosierdzia działa także w Warszawie.
– Każdy z pacjentów czy członków personelu przestrzeń cierpienia rozumie w inny sposób. Nikt nie chce być sam w chwili odchodzenia. Ważna jest obecność bliskich osób, która podnosi na duchu. Istotne jest wsparcie i empatia, które sprawiają, że nawet najtrudniejsze chwile mogą stać się odrobinę spokojniejsze – mówi siostra Michaela Rak.
Poza wielkim poświęceniem dla drugiego człowieka osoby współpracujące z chorymi mają dostęp do nowoczesnego sprzętu. Jesienią do Wilna dotarł również transport środków medycznych przekazanych przez Fundację PGNiG imienia Ignacego Łukasiewicza.
– Wierzę, że śmierć nie jest końcem. To zmiana. Stanowi moment przejścia do nowego życia, w którym wszyscy się jeszcze spotkamy. Nasza misja polega na tym, żeby wspomóc pacjentów w tym trudnym ale i ważnym momencie. Musimy mieć siłę się pożegnać. Ja to porównuję do wyjazdu dziecka na studia – przez jakiś czas będziemy daleko od siebie ale niebawem znów się zobaczymy – dodaje siostra Michaela Rak.
Co roku hospicjum działające w Wilnie przyjmuje ponad 300 osób i ich rodziny. Wszyscy przyjmowani są całkowicie za darmo. Działalność miejsca stworzonego dzięki siostrze Michaeli jest kontynuowana dzięki ofiarom ludzi dobrej woli.
Artur Chmielewski