Samoloty z osobami ewakuowanymi z Afganistanu wylądowały w Warszawie

Na lotnisku w Warszawie wylądowały samoloty z osobami ewakuowanymi z Afganistanu.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podziękował żołnierzom i wszystkim innym, którzy byli zaangażowani w operację.
– Polska nie zostawia swoich obywateli i sojuszników w potrzebie – dodał we wpisie na Twitterze szef MON.
Samolotem wczoraj po południu zabrano ewakuowanych z Uzbekistanu, wcześniej wywiezionych z Kabulu. To głównie byli współpracownicy polskiego kontyngentu wojskowego w tym kraju oraz ich rodziny, a także jedna Polka.
Dzisiaj o 10.00 na warszawskim lotnisku imienia Fryderyka Chopina wylądował kolejny samolot z ewakuowanymi Afgańczykami.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował, że ewakuowane są osoby, które współpracowały z polskim wojskiem i z dyplomatami. Powiedział, że ewakuacja odbywa się mostem powietrznym między Warszawą a Kabulem, przez Uzbekistan.
Michał Dworczyk zapowiedział, że w kolejnych dniach można się spodziewać kolejnych lotów. Podkreślił, że lista osób, które trzeba ewakuować jest dłuższa.
W niedzielę talibowie zdobyli Kabul i tym samym przejęli władzę w kraju. Nowi władcy zapewniają, że będą szanować prawa kobiet i prawa obywatelskie, ale na wielu Afgańczyków padł blady strach.
– Nie wierzymy talibom – mówił afgański działacz praw człowieka i mieszkaniec Kabulu Abdul Mukit Araynfar.
Na ulice Kabulu wróciły samochody oraz uliczni sprzedawcy. Afgańczycy mówią jednak, że w mieście panuje strach. Ludzie obawiają się, że talibowie tak jak dwie dekady temu wprowadzą drakońskie prawo szariatu.
– Wszyscy pamiętają, jakich zbrodni dokonywali talibowie. Niestety, ludzie wciąż mają przed oczami ich okropne twarze. Wszyscy chcielibyśmy, aby mimo tak nieoczekiwanego obrotu sprawy, nasze życie się nie zmieniało – powiedział działacz organizacji praw człowieka Abdul Mukit Araynfar.
Talibowie zapewniali, że kobiety będą mogły pracować i uczyć się, ogłosili też amnestię dla wszystkich osób, które pracowały dla poprzednich władz lub dla obcych wojsk. Część Afgańczyków uważa jednak, że to tylko pozorne ruchy, a gdy z kraju wyjadą obcokrajowcy, wróci surowe traktowanie ludzi.
– Nie wierzymy w zapewnienia talibów. Nie wierzymy w to, co publikują w mediach społecznościowych. W ogóle nie wierzymy tym wszystkim, którzy piszą, że wszystko będzie dobrze – dodał Abdul Mukit Araynfar.
W ostatnich dniach z ulic Kabulu zniknęły reklamy z twarzami kobiet. Większość mężczyzn chodzi teraz w tradycyjnych afgańskich strojach.
Talibowie rządzili w Afganistanie w latach 1996-2001. Kobiety nie mogły wówczas uczyć się w szkołach ani pracować, a za najdrobniejsze przewinienia groziły surowe kary. Publiczne egzekucje były wówczas na porządku dziennym.
IAR