Kilkaset osób wzięło udział w proteście na przejściu dla pieszych na ulicy Sokratesa na warszawskich Bielanach. To w tym miejscu w niedzielę kierowca BMW śmiertelnie potrącił mężczyznę, przechodzącego z żoną i dzieckiem przez jezdnię.
Mieszkańcy okolicznych bloków przez ponad godzinę pikietowali miejsce z hasłami przeciwko piratom drogowym i za poprawą infrastruktury drogowej. W tym miejscu wbrew postulatom warszawiaków wciąż nie ma sygnalizacji świetlnej. Uczestnicy pikiety złożyli też zapalone znicze w miejscu śmiertelnego wypadku.
Uczestnicy protestu mówili, że bardzo często na tej ulicy dochodzi do wypadków, a piesi boją się przechodzić przez jezdnię. Są przepędzani z pasów przez rozpędzone auta, które przekraczają dozwoloną prędkość. Rodzice, którzy przyszli na pikietę z dziećmi podkreślali, że boją się o swoje pociechy, które codziennie chodzą tędy do pobliskiej szkoły. Także kierowcy mówili, że wielu zmotoryzowanych warszawiaków przekracza dozwoloną prędkość, a kierowcy zatrzymujący się przed przejściem, aby przepuścić pieszych, spotykają się z agresją innych kierowców.
Warszawski Zarząd Dróg Miejskich odrzucał petycje mieszkańców ze względu na brak środków na przebudowę przejść dla pieszych na tej ulicy. Planowano w przyszłym roku zainstalować pulsujące światełka ostrzegające kierowców po zmroku o pieszych na jezdni.
Sprawca niedzielnego wypadku był trzeźwy, a potrącony mężczyzna zmarł mimo długiej reanimacji. Dziecko trafiło do szpitala z ciężkimi obrażeniami.
31-letni sprawca usłyszał zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenia kobiety i jej dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna przyznał się do winy.
IAR