Nielegalne wyścigi samochodowe na ulicach miasta powodują ogromne zagrożenie bezpieczeństwa. To problem, który ciągle narasta. Proceder na dużą skalę istnieje także na drogach Warszawy i okolicznych powiatów. Sprawę komentował w „Poranku z Radiem Warszawa” radny Mokotowa ze stowarzyszenia Miasto jest Nasze – Jacek Grzeszak.
W ostatni weekend września (27-29.09.), policjanci garnizonu stołecznego skontrolowali 558 pojazdów, nałożyli 308 mandatów karnych na łączną kwotę 134 550 złotych – informuje Komenda Stołeczna Policji. Zatrzymano 55 dowodów rejestracyjnych i 20 praw jazdy. Wobec 19 kierujących policjanci skierowali wnioski o ukaranie do sądu, zatrzymano 2 osoby. Działania były prowadzone na terenie Warszawy i ościennych powiatów. Jest to stanowcza reakcja na organizowanie nielegalnych, ulicznych wyścigów, które mogą nieść za sobą tragiczne skutki – czytamy na stronie policji.
Przyczyną organizowania nielegalnych wyścigów na drogach jest coraz większy dostęp do szybkich aut – mówił w „Poranku z Radiem Warszawa” radny Mokotowa ze stowarzyszenia „Miasto jest Nasze”- Jacek Grzeszak.
– Jest to problem zdecydowanie narastający. Mamy coraz bogatsze społeczeństwo, coraz więcej osób stać na drogie samochody. To są samochody, które były kiedyś nieosiągalne dla przeciętnego Polaka. W tym momencie coraz więcej osób na to stać, łącznie z niektórymi młodymi osobami, które są w stanie taki samochód na jakiś czas wypożyczyć, wziąć w leasing, mogą udać takiego bogacza na krótki moment. To już stało się coraz bardziej osiągalne na przeciętną kieszeń i dlatego ten proceder jest tak szeroki – mówił gość poranka.
Same przepisy nie wystarczą. Niezbędna jest ich skuteczna egzekucja – dodał Jacek Grzeszak. Należy jednak odróżnić proceder wyścigów ulicznych ze sporadycznym przekroczeniem prędkości.
– My musimy zacząć rozdzielać bardzo jasno sytuację, w której ktoś jedzie 150-200 km na godzinę, żeby się ścigać po mieście z pełną świadomością tego, że jedzie na śmierć, bo to też ludzie robią z takim przekonaniem – zginę, nie zginę, od takich sytuacji, w których ktoś nieco za szybko pojedzie. Bo w tym momencie my z punktu widzenia przepisów traktujemy w zasadzie wszystkich jednakowo. To znaczy liczymy to, ile ktoś przekroczył prędkość, ale nie dostrzegamy tego, że na przykład te osoby się ścigały – zaznaczył radny Mokotowa.
Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śmiertelny wypadek, do którego doszło we wrześniu na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, był prawdopodobnie skutkiem nielegalnego wyścigu. Ponadto ustalono, że sprawca wypadku jechał z ogromną prędkością pod wpływem alkoholu.
Jak podkreśla policja – nielegalne wyścigi organizowane na ulicach powodują ogromne zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Powodują one także spadek poczucia bezpieczeństwa wśród kierowców. Modyfikowane auta często generują nadmierny hałas, który spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. Dlatego, ze strony policjantów podczas prowadzonych ostatnio działań, nie było taryfy ulgowej dla kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego – informuje stołeczna komenda.
Funkcjonariusze reagowali na każde zgłoszenie, jak również podejmowali interwencje własne wszędzie tam, gdzie według ich wiedzy i przekazywanych przez okolicznych mieszkańców zgłoszeń, dochodziło do nieakceptowalnych zachowań na drodze.
W trakcie prowadzonych od piątku do niedzieli działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa, policjanci w szczególności wzięli „pod lupę” kierujących, którzy przekraczali dopuszczalną prędkość, przejawiali agresywne zachowania na drodze, a także tych, których pojazdy były technicznie niesprawne w świetle obowiązującego prawa.
Krzysztof Jędrasik