Msza święta pogrzebowa świętej pamięci biskupa pomocniczego seniora Janusza Zimniaka, została odprawiona w piątek 31 maja w katedrze w Bielsku – Białej. Przewodniczył jej kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
W pożegnaniu doczesnych szczątków zasłużonego kapłana uczestniczyło wielu biskupów i kapłanów, z którymi współpracował. Biskup Piotr Greger odczytał także list kondolencyjny od papieża Franciszka, który podkreślał łączność duchową z całym polskim kościołem. Ojciec Święty podkreślał w nim także wdzięczność za gorliwą pasterską posługę biskupa Zimniaka.
Podczas homilii, biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej Marek Szkudło, podkreślał szczególną mądrość i umiejętność poruszania serc wiernych, które cechowały zmarłego.
– Nie jest łatwo powiedzieć kazanie na pogrzebie kogoś takiego jak świętej pamięci biskup Janusz. Wracają do mnie jego mądre słowa podczas mszy świętych, które kierował do wiernych. Trafiały w samo sedno tego, czym naprawdę jest wiara i zaufanie do Boga. Pokazywał to poprzez swoją posługę ale także w okresie choroby, do końca. Opiekun z Domu Księży Emerytów przyniósł mu do szpitala krzyż wykonany z drzewa oliwnego, który miał wcześniej zawsze w swojej sypialni. Ustawił go na parapecie okna tak, by biskup mógł na niego patrzeć. Nocą podczas akcji ratunkowej, wskazał na niego palcem, a pielęgniarka podała mu go. Umarł z nim na piersi – mówił kapłan.
Podczas mszy odczytano także listy kondolencyjne od przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Tadeusza Wojdy i metropolity krakowskiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego.
Biskup Janusz Zimniak, przeżył 90 lat – z czego 68 jako kapłan.
Wśród jego szczególnych momentów posługi, miejsce znalazła wizyta w kopalni „Piast” podczas stanu wojennego. Wówczas przez sześć godzin znalazł się pośród strajkujących górników. Podczas rozmów padły słynne słowa: „Dziś jest wigilia, powinniście być w domach, ale to wy musicie zadecydować, nie ja.” Na powierzchnię powróciło z nim wtedy 12 z 1200 osób. Jak podsumował biskup Marek Szkudło, to właśnie wyraz jego biskupiego zawołania – ewangelizował i był ewangelizowany, niezależnie od okoliczności i liczb.