Home / Wiadomości  / Powołanie zakonne. Droga do świętości

Powołanie zakonne. Droga do świętości

Powołanie zakonne. Droga do świętości
Fot. GK RW

Powołanie do życia zakonnego jest tajemnicą, która objawia się na różne sposoby. Czasem dojrzewa latami, innym razem przychodzi w nagłym olśnieniu. Trzej zakonnicy – michalita, bernardyn i salwatorianin – podzielili się swoimi historiami, pokazując, jak różnorodne mogą być drogi prowadzące do służby Bogu.

Kiedy zaczyna się powołanie?

Dla księdza Mateusza Szerszenia CSMA, michality, pierwsze myśli o życiu zakonnym pojawiły się po nawróceniu. Choć jego wyobrażenie o zakonniku było wtedy dość proste: Wyobrażałem sobie, że zakonnik to ktoś, kto żyje z pracy własnych rąk, to znaczy ma jakiś ogródek. Potem cały dzień spędza w kaplicy i wychodzi z niej tylko po to, żeby zasiać marchewkę i po czasie zebrać plony.” Rzeczywistość okazała się jednak inna – to wspólnota, praca duszpasterska i działalność misyjna. Właśnie w zgromadzeniu michalitów ksiądz Mateusz odnalazł swoją drogę: „Postanowiłem, że to powołanie będę realizował już nie jako zakonnik ogólnie, ale jako Michalita i jako ktoś, kto w charyzmacie księdza Markiewicza odnajduje też swoją drogę.”

 

Święty Michał Archanioł | imgadc.mus3ums.com

Z kolei ojciec Terencjan Krawiec OFM, bernardyn, mówi o swoim powołaniu jako o procesie, który przeplatał się z młodzieńczymi fascynacjami i rozterkami. Kluczowe znaczenie miała adoracja Najświętszego Sakramentu w klasztorze sióstr Franciszkanek w Kozienicach: „Zachowywałem się jak każdy normalny młody człowiek. Może nawet trochę gorzej niż normalny młody człowiek. Ale obok imprez, wagarów i różnych innych rzeczy była też adoracja Najświętszego Sakramentu.Z kolei dla księdza Marka Sawickiego SDS, salwatorianina, myśl o kapłaństwie pojawiła się niespodziewanie podczas studiów socjologicznych: „Najpierw byłem przekonany, że pójdę w innym kierunku. Studiowałem socjologię, potem jeszcze trzy lata pracowałem. Ale w połowie studiów poznałem księdza Piotra Pawlukiewicza i jego homilie zaczęły we mnie budzić pierwsze myśli o powołaniu.

 

Przełomowe momenty

W każdym powołaniu pojawia się ten jeden moment, który przeważa szalę decyzji. Dla michality kluczowa okazała się pielgrzymka i spotkanie z pierwszym zakonnikami: „Do dzisiaj pamiętam moje pierwsze wrażenie ze spotkania z zakonnikiem, który schodząc po schodach śpiewał jakąś piosenkę uwielbieniową. Tak mnie to urzekło, że pomyślałem: Aha, czyli to rzeczywiście jest dom zakonny, bo tutaj modlitwa trwa nieustannie.” Ojciec Terencjan natomiast doznał zachwytu powołaniem w nietypowym miejscu – w sklepie z dewocjonaliami, gdzie pewien starszy zakonnik podzielił się swoją historią: „Poprosiłem o spowiedź, ale zanim mnie wyspowiadał, to był straszny gaduła, tak jak ja. Opowiedział mi kawał historii swojego życia, co bardzo mnie zafrasowało i zaintrygowało.”

 

Dla księdza Marka przełomem była spontaniczna decyzja o wzięciu udziału w pielgrzymce akademickiej. Wziął udział bez większego planu: „Miałem wolny sierpień, spotkałem znajomą na mieście i powiedziała, że wybiera się na pielgrzymkę. Tak mnie jakoś tchnęło, żeby pójść z nią. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z salwatorianami.

Salvator mundi Lonardo da Vinci | obrazyreprodukcje.pl

Wspólnota jako fundament

Choć życie zakonne to również wyzwania, to każdy z zakonników podkreśla ogromną rolę wspólnoty. Ksiądz Mateusz mówi o tym wprost: „W moim życiu zakonnym nie będę realizował ślubów sam, jak pustelnik eremita, ale będzie to życie we wspólnocie. Wspólnota okaże się też środkiem do osiągania świętości.

 

Podobnie mówi ojciec Terencjan: „Dla mnie to było ważne, że to nie był taki wyidealizowany świat. To normalni ludzie – kochający Boga, pracujący. Mający swoje słabości.”

 

Dla salwatorianów rodzina duchowa jest jeszcze szersza: „Staramy się, żeby to było jak rodzina. Mamy wspólne domy, wspólnoty, w których żyjemy, a relacje budujemy przez lata.”

 

Misja i codzienność

Każde zgromadzenie ma swoją specyfikę i misję. Michalici działają w edukacji i wychowaniu młodzieży, bernardyni pielęgnują duchowość franciszkańską, a salwatorianie są uniwersalni – od duszpasterstwa akademickiego po misje.

 

Michalici:
Działamy w szkołach, oratoriach, organizujemy festiwale młodzieżowe i misje zagraniczne. Niedawno wróciliśmy do Afryki i już widać, jak dzieci i młodzież do nas lgną.”

 

Bernardyni:
„Nie mamy jednej konkretnej misji jak pijarzy, którzy uczą, czy bonifratrzy, którzy leczą. Ale naszym znakiem rozpoznawczym jest rodzinny klimat.”

 

Salwatorianie:
„Ojciec Franciszek Jordan miał wizję, aby wszelkimi możliwymi sposobami głosić Ewangelię. Dzięki temu mamy ogromną elastyczność – od duszpasterstwa akademickiego po działalność wydawniczą.”

Święty Bernard ze Sieny | bernardynki.com

Droga do świętości

Choć każdy z zakonników ma inną historię, jedno jest pewne – powołanie nie jest wyborem z dnia na dzień, lecz procesem dojrzewania. Jak mówi ojciec Terencjan: „Najpierw zawiedziesz się na Panu Bogu, potem na wspólnocie, a na końcu na sobie samym. Tak wygląda droga formacji.

 

Każdy z nich odkrył swoją ścieżkę, każdy miał momenty zwątpienia i przełomowe chwile, ale wszyscy doszli do jednego wniosku – kluczem jest podjęcie decyzji i wierność jej. „Najważniejsze to już podjąć tę decyzję. Rozpocząć tę przygodę, a potem realizować ją i być jej wiernym.” – podsumowuje ojciec Terencjan. I właśnie ta wierność, zarówno powołaniu, jak i Bogu, prowadzi ich na ścieżce zakonnej każdego dnia.

 

Radio Warszawa zachęca do wspierania swojej działalności poprzez stronę www.radiowarszawa.com.pl oraz profil na Patronite.

 

GK

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close