Tylko w miniony weekend strażacy odnotowali 110 pożarów traw w województwie. Wypalanie traw wciąż traktowane jest jako metoda na uporządkowanie pola po zimie. W rzeczywistości prowadzi do wyjałowienia ziemi, a także do uwolnienia do powietrza wielu szkodliwych związków chemicznych. To również zagrożenie pożarowe.
– Taki nieupilnowany ogień, wypalenie suchej roślinności, powoduje to, że nawet zwykły podmuch wiatru może rozprzestrzenić ten pożar i roznieść go na większe tereny. Wtedy właśnie powstają bardzo duże, bardzo ciężkie do opanowania pożary traw i nieużytków rolnych. Przeradzają się często w pożary lasów – wskazuje mł. kpt. Katarzyna Urbanowska, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Wypalanie łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów jest wprost zakazane w ustawie o ochronie przyrody.
– Kodeks wykroczeń przewiduje za wypalanie traw karę nagany, aresztu lub grzywny, której wysokość może wynieść nawet do 30 tysięcy złotych. Jeżeli w wyniku podpalania traw dojdzie do pożaru, który sprowadzi zagrożenie dla wielu osób albo zniszczenia ogromnych rozmiarów, wtedy sprawca może podlegać karze pozbawienia wolności nawet do 10 lat – wymienia oficer.
Jeśli jesteśmy świadkami pożaru, warto reagować, należy jednak pamiętać o własnym bezpieczeństwie.
– Przede wszystkim należy powiadomić służby, abyśmy mogli jak najszybciej zainterweniować, aby ten pożar nie rozprzestrzeniał się. Pamiętajmy również o zachowaniu rozwagi i własnym bezpieczeństwie. Czasami warto jest właśnie nie wchodzić, nie zbliżać się do tego pożaru, nie próbować go gasić własnymi środkami i siłami, tylko poczekać na służby – radzi Katarzyna Urbanowska.
Według danych z ubiegłego roku, w Polsce strażacy gasili ponad 20 tysięcy pożarów traw. Odnotowano niestety 3 ofiary śmiertelne, a 36 osób zostało rannych.
Wojciech Dudkowski