Niebezpieczne odpady zagrażają mieszkańcom Mazowsza
Nielegalne składowiska niebezpiecznych odpadów stały się prawdziwą plagą. Tylko na Mazowszu co roku odkrywanych jest ich około trzydziestu. Ten problem dotknął m.in. Wołomina, Białobrzegów oraz gmin Kałuszyn i Rybno. Te chemikalia zagrażają nie tylko środowisku, ale także życiu i zdrowiu ludzi.
Jak informuje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, na Mazowszu rocznie odkrywanych jest ok. 30 nielegalnych składowisk odpadów niebezpiecznych.
Na początku kwietnia do urzędu marszałkowskiego wpłynęło zawiadomienie z gminy Wołomin o nielegalnym składowisku odpadów niebezpiecznych w Wołominie. Sytuację potwierdza film nagrany przez Straż Miejską w Wołominie za pomocą drona. Firma posiada zezwolenie na magazynowanie odpadów, jednak ich ilość i miejsce składowania, nie są zgodne z zezwoleniem. W związku z tymi informacjami urząd marszałkowski skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku.
Odpady chemiczne z Wołomina mogą zagrażać także mieszkańcom Warszawy – stwierdził wiceprzewodniczący sejmiku województwa mazowieckiego Marcin Podsędek.
– Porzucone lub nielegalnie gromadzone odpady niebezpieczne nie tylko dewastują środowisko naturalne, ale i poważnie zagrażają życiu i zdrowiu Mazowszan. To nielegalne składowisko w Wołominie zagraża nie tylko powiatowi wołomińskiemu, ale także Warszawie i zbiornikom wodnym w Zalewie Zegrzyńskim. generalnie ryzyko utraty zdrowia przez mieszkańców Mazowsza jest bardzo szeroki – mówił Marcin Podsędek.
Zgodnie z przepisami to samorządy muszą zutylizować niebezpieczne odpady, co jest bardzo kosztowne.
W ostatnich latach z podobnym problemem borykała się m.in. gmina Kałuszyn. W lutym ubiegłego roku w miejscowości Ryczołek w dwóch halach namiotowych porzucono ok. 6,5 tys. mauzerów po 1 tys. litrów każdy, zawierających substancje pochodzące z przemysłu chemicznego – petrochemicznego, lakierniczego, motoryzacyjnego oraz drukarskiego. Gmina szacuje, że koszt unieszkodliwienia tych odpadów to ok. 50 mln zł.
Marszałek Adam Struzik stwierdził, że sytuacja w Wołominie jest bezprecedensowa.
– To proceder na ogromną skalę, niosący za sobą duże ryzyko dla zdrowia i życia ludzi. Mamy do czynienia z dużą ilością odpadów niebezpiecznych, składowanych nielegalnie i niezabezpieczonych w odpowiedni sposób. Biorąc pod uwagę bliskie sąsiedztwo dużego miasta, jakim jest Wołomin, a także rzeki, ryzyko zatrucia wód gruntowych, a co za tym idzie ludzi i zwierząt jest wielce prawdopodobne. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy o skierowaniu sprawy do prokuratury – podkreśla marszałek.
Adam Struzik apeluje także do samorządowców, by zwracali szczególną uwagę na miejsca, w których mogą być gromadzone odpady niebezpieczne bez zezwolenia.
Krzysztof Jędrasik