
Co najmniej 78 ofiar śmiertelnych i ponad 4 tysiące rannych – to najnowszy bilans wczorajszej eksplozji w stolicy Libanu. W porcie w Bejrucie eksplodował magazyn, w którym przechowywano 2750 ton niebezpiecznych azotanów.
Miejscowy Czerwony Krzyż mówi nawet o stu ofiarach śmiertelnych. Liczba zaginionych to ponad 4 tysiące. Od dzisiaj w całym Libanie obowiązuje żałoba narodowa.
Ratownicy w Bejrucie od wielu godzin na miejscu eksplozji szukają rannych oraz ciał kolejnych zabitych. Sprzątane są też gruzowiska w wielu innych miejscach w libańskiej stolicy.
– W wybuchu straciliśmy cztery pielęgniarki, a także pacjentów i odwiedzających. Mamy dwustu rannych – mówi George Saad ze szpitala świętego Jerzego w Bejrucie.
Do eksplozji doszło wczoraj wczesnym wieczorem w miejscowym porcie. Najpierw zapalił się, a potem wyleciał w powietrze jeden z magazynów w którym trzymano niemal 3 tysiące ton niezabezpieczonego azotanu.
Według libańskich mediów, substancja została sześć lat temu przywieziona do Bejrutu statkiem, rozładowana i od tego czasu była trzymana w magazynie bez zabezpieczeń.
Premier Libanu Hassan Diab zapowiedział ukaranie winnych.
– To, co się stało, nie może pozostać bezkarne. Osobom odpowiedzialnym zostanie wymierzona sprawiedliwość – mówił.
Według niepotwierdzonych informacji, do eksplozji mogło dojść, gdy jeden z pracowników spawał drzwi w portowym magazynie.
Do tragedii dochodzi w czasie, gdy Liban zmaga się z potężnym kryzysem gospodarczym. Wartość miejscowej waluty systematycznie spada, a w samym Bejrucie prąd jest dostarczany jedynie przez kilka godzin dziennie.
Liban walczy też ze skutkami pandemii koronawirusa.
Prezydent Libanu oraz miejscowa armia uważają, że w kraju należy wprowadzić co najmniej dwutygodniowy stan wyjątkowy.
IAR