„Moja obecność w życiu drugiego człowieka ma przynieść mu korzyść, czyli przybliżyć go do Boga i do ludzi” mówił bp Romuald Kamiński. Duchowny przewodniczył Mszy Świętej w intencji środowiska medycznego. Eucharystię celebrował w Katedrze Warszawsko-Praskiej.
Biskup Kamiński przypomniał, że św. Łukasz towarzyszył św. Pawłowi w więzieniach. Tam dojrzewała moc głoszonego słowa, korygowane były formy przekazu Ewangelii, Dziejów Apostolskich i listów Pawłowych. Nas także Pan Bóg stawia na drogach innych ludzi.
– Przeplatają się te nasze drogi, a w tym wszystkim chodzi o to, żeby to moje jakby przecięcie drogi z innym człowiekiem temu drugiemu przyniosło korzyść. Przez słowo korzyść rozumiemy taki rodzaj daru, który przybliża go do Boga i do ludzi – dodał bp Romuald Kamiński.
Ordynariusz Warszawsko-Praski wyjaśnił, dlaczego bycie lekarzem jest powołaniem i służbą, a nie tylko zawodem.
– W zawodzie jest zadanie, warunki, odpowiedź. Natomiast tutaj: zadanie, tak, jak i tam, ale odpowiedź ode mnie zależy. W trakcie tworzy się cały scenariusz i patrzę, i on nie ma końca. Wchodzę jakby w taką przestrzeń nie do ogarnięcia i muszę się cały angażować i wtedy widzę, że to jest ciągle mało, bo to jest powołanie – wskazywał.
W nawiązaniu do fragmentu 2 Listu Apostoła Pawła do Tymoteusza, tłumaczył, jak reagować na poczucie osamotnienia. Mówił, że to zawsze jest trudne dla człowieka. Paweł ma jednak świadomość, że Bóg go nie opuścił.
– Kiedy widzimy, ile nieraz doznajemy przykrości od innych, która sprawia poczucie bezradności, beznadziejności, to niech od razu otwiera się inna perspektywa: 'Bóg mnie nie opuścił!’. I Bóg sprawi, jeśli będzie taka potrzeba, że i ludzie mnie nie opuszczą. Potrzebna tu jest moc mojego zaufania względem Boga – zaznaczył bp Romuald Kamiński.
Jak dodał, Bóg wzmacnia w nas wszystko to, co jest potrzebne do wypełniania wszelkich zadań.
Agata Pniewska