Akcja, podczas której motocykliści zbierają krew, organizowana jest od kilku lat na terenie całego kraju. Przez pandemię koronawirusa nie może ona odbyć się w tradycyjnej, otwartej formie festynu. Warszawscy motocykliści nie składają jednak broni.
– Rozwiązaliśmy to tak, że został przyznany nam autobus typowy, taki, który przyjeżdża na różnego rodzaje akcje krwiodawstwa. Wśród naszych motocyklistów, którzy są w klubach motocyklowych w Warszawie, zrobiliśmy zgłoszenia, później zostały one zweryfikowane, a następnie każdy klub otrzymał określoną godzinę – mówi ksiądz Tomasz Tytus Zdeb z klubu motocyklistów God’s Guards.
Motocykliści, aby nie obciążać dodatkowo stacji krwiodawstwa, we własnym zakresie zadbali o to, żeby wszystko przebiegło bezpiecznie.
– Zakupiliśmy z własnych funduszy maseczki i środki dezynfekujące, długopisy – wszystko to, co jest potrzebne do tego, aby akcja przebiegła jak najbardziej bezpiecznie – mówi duchowny.
Rozmowa z księdzem Tomasz Tytusem Zdebem z klubu motocyklistów God’s Guards:
Bartosz Święciński