Mijają 53 lata od samospalenia Ryszarda Siwca w proteście przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, w której wzięły udział także polskie jednostki.
8 września 1968 roku na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie (obecnie Stadion Narodowy), podczas centralnych uroczystości dożynkowych, Ryszard Siwiec, weteran Armii Krajowej, filozof, oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił, krzycząc: „Protestuję!”. Jego czyn nie wynikał z chwilowego impulsu. Znaleziona potem przez rodzinę kartka, zawierała szczegółowy plan przygotowań, zawierający między innymi listę rzeczy, które miał zabrać na stadion. W jednym z punktów zapisał, że przed podpaleniem, chce się jeszcze raz wyspowiadać. Krótko przed 8 września, w rozmowie z jednym z krewnych, uprzedził, że planuje protest. Nie zdradził jednak jego charakteru.
Do dramatycznego wydarzenia na stadionie doszło w obecności przywódców partii, dyplomatów i 100-tysięcznej publiczności. Jednak płonąca postać na trybunach pozostała niemal niezauważona, przy grającej orkiestrze i tańczących zespołach. Komunistyczne władze nakazały zatarcie wszelkich śladów z relacji dziennikarskich i filmowych, a do publicznej wiadomości podano jedynie informację o chorobie psychicznej Ryszarda Siwca, ojca pięciorga dzieci.
59-letni mężczyzna zmarł w szpitalu cztery dni później – 12 września, w wyniku rozległych poparzeń. Pozostawił po sobie przesłanie na taśmie magnetofonowej.
Pierwszą informację o samospaleniu Siwca podała sekcja polska Radia Wolna Europa w kwietniu 1969 roku. Po latach, w 1981, rodzinie zmarłego udało się wydać krótką broszurę, stanowiącą pisemne świadectwo jego protestu. Dziesięć lat później Maciej Drygas nakręcił film „Usłyszcie mój krzyk”, w którym zamieścił 7-sekundowy urywek Polskiej Kroniki Filmowej, ukazujący płonącego mężczyznę. Nagrał też reportaż radiowy, umieszczając w nim fragmenty przesłania Siwca, potępiającego dyktaturę komunizmu opartą na kłamstwie. W dramatycznym apelu, nagranym na dwa dni przed samospaleniem, Ryszard Siwiec wołał o ratunek dla ojczyzny i najwyższych wartości.
Dopiero po 20 latach od śmierci Ryszarda Siwca, do jego żony dotarł list pożegnalny, napisany przez niego w drodze do Warszawy 8 września 1968 roku, a przechwycony później przez bezpiekę. Pośmiertnie prezydent Czech Vaclav Havel przyznał Ryszardowi Siwcowi jedno z najwyższych odznaczeń w tym kraju – Order Tomasza Masaryka pierwszej klasy. Prezydent Słowacji, też pośmiertnie, odznaczył go Orderem Podwójnego Białego Krzyża III klasy, najwyższym wyróżnieniem przyznawanym cudzoziemcom.
W 2003 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał zmarłemu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, jednak rodzina odmówiła wówczas przyjęcia odznaczenia. W setną rocznicę urodzin Siwca w 2009 roku, Sejm Rzeczpospolitej upamiętnił jego osobę specjalną uchwałą.
Imieniem Ryszarda Siwca nazwano jedną z ulic w Pradze oraz w Warszawie – w pobliżu Stadionu Narodowego, wybudowanego w miejscu dawnego – Dziesięciolecia. W 2012 roku odsłonięto tam obelisk ku jego czci.
IAR