Mija 10 lat od zaginięcia i śmierci działaczki społecznej aktywnej w warszawskich ruchach lokatorskich, Jolanty Brzeskiej. Jej historia stała się symbolem „dzikiej reprywatyzacji” nieruchomości w stolicy. Do dziś okoliczności jej morderstwa nie wyjaśniono, a jego bezpośredni sprawcy oraz ich mocodawcy nie zostali ukarani.
Rodzina Jolanty Brzeskiej mieszkała od 1951 roku w kamienicy przy ulicy Nabielaka na Mokotowie. Grunt objęty roszczeniami zreprywatyzowano w 2006 roku. Według relacji mieszkańców nowy właściciel nieruchomości Marek M. dążył do opuszczenia lokali przez mieszkańców. W tym celu, wraz ze wspólnikami, miał między innymi podwyższać stawki czynszów oraz utrudniać dostęp do piwnic czy pralni.
O sprawę Jolanty Brzeskiej M. pytali podczas jawnej rozprawy w 2017 roku członkowie komisji weryfikacyjnej. Jednak będący stroną postępowania M. odmawiał odpowiedzi na każde pytanie zadane przez ośmioosobowe gremium.
Podczas rozprawy komisji weryfikacyjnej w sprawie reprywatyzacji kamienicy przy Nabielaka zeznawała między innymi córka Jolanty Brzeskiej, Magdalena. Powiedziała wówczas, że M. oferował Brzeskim 80 tysięcy złotych za opuszczenie zajmowanego lokalu.
W 2017 roku tak mówiła o dniu, w którym pierwszy raz dostała się do mieszkania opuszczonego przez matkę: „była komórka na stole, była gazeta. Tak jakby wstała i wyszła na chwilkę. Pojechaliśmy na policję i chciałam złożyć zgłoszenie o zaginięciu. Nie chciano go przyjąć, bo powiedziano, że nie mam zdjęcia matki. Wymyśliłam, że może uda mi się złożyć takie doniesienie o zaginięciu w Legionowie, gdzie mieszkam. Tam jednak też nie chciano przyjąć doniesienia i powiedziano, że muszę znowu jechać na Mokotów. Pojechałam tam z małym dzieckiem i przy tym małym dziecku musiałam składać doniesienie o zaginięciu osoby” – zeznawała.
Spalone ciało Jolanty Brzeskiej znaleziono w marcu 2011 roku w Lesie Kabackim na południowym krańcu Warszawy. Wszczęte wówczas śledztwo umorzono w kwietniu 2013 roku z uwagi na niewykrycie sprawców.
Zdaniem obecnego wiceprzewodniczącego komisji weryfikacyjnej Pawła Lisieckiego upływający wtedy czas pozwalał na zacieranie śladów zbrodni.
–Policja długo nie chciała widzieć przestępstwa, śledztwo szło w kierunku samobójstwa. Ten czas przestępcy wykorzystali do zacierania śladów. Wiele wskazuje na to, że Jolanta Brzeska została przewieziona do lasu samochodem. Pytanie, gdzie potem znalazł się ten samochód. Najpewniej szybko go sprzedano i rozebrano na części, by zakryć ślady – powiedział Paweł Lisiecki.
Prokuratura wznowiła swoje prace w sierpniu 2016 roku postanowieniem Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry.
Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję ówczesnych władz Warszawy w sprawie reprywatyzacji kamienicy przy Nabielaka w grudniu 2017 roku. Pełnomocnicy ratusza odwołali się od tego postanowienia do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten przychylił się do wniosku i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia komisji. Prac nie podjęto, gdyż w sprawie decyzji reprywatyzacyjnej rozstrzygać będzie też Naczelny Sąd Administracyjny. Tam decyzję WSA zaskarżyły władze komisji weryfikacyjnej.
IAR