Home / Wiadomości  / Kapucyni na krańcach świata!

Kapucyni na krańcach świata!

Kapucyni na krańcach świata!
Brat Szymon Janowski | Kapucyn | Fot. GK RW

Kapucyni? Idziesz do zakonu? Jesteś „odklejony”? Brat Szymon Janowski-Kapucyn przyznaje, że wielu jego znajomych tak o nim myślało, gdy zdecydował się na życie zakonne. Ludzie zastanawiali się, co mu strzeliło do głowy – przecież miał normalne życie, plany i znajomych. A jednak wybrał zupełnie inną drogę. Zamiast eleganckich butów, codziennego golenia i pięknych zapachów – wybrał habit, wspólnotę i misje. Wbrew pozorom nie oznaczało to jednak zamknięcia się w klasztorze i klepania pacierzy od rana do wieczora. Jego życie to nieustanna podróż – od malowniczych Bieszczad, przez duszne upały Afryki, aż po codzienność w zakonie. Jak wygląda taka rzeczywistość? Czy zakon to naprawdę tylko rygor i surowa dyscyplina? A może jest w tym wszystkim więcej życia, pasji i radości? Posłuchajcie naszego spotkania w Poranku z Radiem Warszawa!

 

 

Jak trafił do zakonu? Historia pełna zwrotów akcji

Choć brat Szymon pochodzi z Mazur, to w młodości nie miał zbyt wielu okazji, by spotkać zakonników. Księży znał i darzył ich szacunkiem, ale czuł, że bycie księdzem diecezjalnym to zupełnie nie jego droga. Nie miał jednak pojęcia, że istnieje inna możliwość – aż do czasu, gdy w liceum poznał kapucynów.

Szymon Janowski kapucyn | Fot. Grzegorz Kozłowski RW

Punktem zwrotnym okazały się rekolekcje w Bieszczadach. Wtedy zrozumiał, że zakon to nie tylko życie według ścisłego harmonogramu, ale przede wszystkim wspólnota, misja i duchowość, która przemawia do serca. Wędrując po bieszczadzkich szlakach, słuchając historii św. Franciszka i patrząc na krzyż San Damiano, poczuł, że wszystko zaczyna się układać w całość. To był moment, kiedy zrozumiał, że właśnie tak chce żyć.

 

Nie oznaczało to jednak, że decyzja o wstąpieniu do zakonu przyszła łatwo. Kilka lat zajęło mu dojrzewanie do tego kroku. Musiał się upewnić, że to naprawdę jego droga. Kiedy jednak podjął decyzję, nie oglądał się za siebie – po prostu poszedł za głosem powołania.

 

Kapucyni – uporządkowana rutyna czy misja pełna wyzwań?

Wiele osób wyobraża sobie życie zakonne jako niekończący się cykl powtarzalnych czynności: modlitwa, śniadanie, praca, obiad, modlitwa, sen. Choć w niektórych zgromadzeniach faktycznie tak to wygląda, to kapucyni żyją zupełnie inaczej. W przeciwieństwie do benedyktynów, którzy trzymają się ścisłych reguł, kapucyni łączą duchowość z działaniem.

 

Brat Szymon dużo podróżuje, odwiedza misje, organizuje pomoc i wspiera innych braci w ich pracy. Każdy dzień wygląda inaczej. Dziś może być w Warszawie, a za kilka dni już w Afryce. Jego życie to nieustanne wyzwania, ale też ogromna satysfakcja.

 

Podczas ostatniej wizyty w Gabonie, gdzie pracują kapucyńscy misjonarze, ponownie przekonał się, jak trudne mogą być warunki pracy w tamtym rejonie świata. Upał, wysoka wilgotność, zupełnie inny rytm dnia – wszystko to sprawia, że misje w Afryce to prawdziwa szkoła przetrwania. Jednak dla brata Szymona to także niezwykłe doświadczenie, które pokazuje mu, jak bardzo ludzie tam potrzebują duchowego wsparcia.

Kapucyni | Fot. https://klasztor.mogilno.com.pl

Kryzysy i wątpliwości – czy warto było?

Czy po tylu latach w zakonie pojawiły się chwile zwątpienia? „Nie miałem momentu, w którym chciałem odejść. Ale oczywiście, były chwile trudne. Czasem człowiek się zastanawia, co tu właściwie robi” – mówi brat Szymon.

 

Wątpliwości nie są czymś złym. Wręcz przeciwnie – to okazja do rozwoju i dojrzewania. Człowiek musi na nowo przemyśleć swoją drogę, przewartościować pewne rzeczy i zauważyć, jak zmienia się jego relacja z Bogiem. Wiele osób, które razem z nim wstępowały do zakonu, ostatecznie zdecydowało się odejść. On jednak wciąż czuje, że jest na właściwym miejscu.

 

Czy zakon ma przyszłość?

Jeszcze kilkanaście lat temu życie zakonne w Polsce wyglądało zupełnie inaczej. Kiedy brat Szymon wstępował do zakonu, w seminarium kapucynów w Lublinie było aż 70 kleryków. Dziś jest ich zaledwie czterech.

 

Tendencja jest wyraźna – w całej Europie powołań jest coraz mniej. Na Zachodzie klasztory pustoszeją, a życie zakonne zdaje się powoli zanikać. Czy czeka nas podobny los?

 

Brat Szymon nie traci nadziei. Wierzy, że zakon przetrwa, choć w innej formie. Może będzie mniej liczny, ale za to bardziej autentyczny.

 

Zaproszenie do zakonu – może to Twoja droga?

Kapucyni wciąż czekają na nowych braci. Każdy, kto czuje powołanie, może spróbować. Do 35. roku życia drzwi są otwarte.

 

Pokój i dobro!” – tymi słowami brat Szymon kończy swoją opowieść. To nie tylko jego sposób na pożegnanie, ale też zaproszenie do głębszej refleksji. Może ktoś właśnie dziś poczuje, że to droga, którą warto pójść?

 

Radio Warszawa zachęca do wspierania swojej działalności poprzez stronę www.radiowarszawa.com.pl oraz profil na Patronite.

GK

 

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close