Chwile grozy przeżyła mieszkanka podwarszawskich Łomianek. Na swojej działce przy ulicy Zachodniej zauważyła węża, którego rozpoznała jako żmiję zygzakowatą. Na miejsce wezwała EKO patrol.
– Funkcjonariusze szybko znaleźli się na miejscu. Wąż był zabezpieczony plastikowym pojemnikiem przez zgłaszających. Strażnicy odłowili go i zabezpieczyli przed przewiezieniem – mówi inspektor Noemi Gmyr ze Straży Miejskiej w Łomiankach.
Funkcjonariusze potwierdzili, że informacje dotyczyły jedynego jadowitego węża w naszym kraju, którego znakiem rozpoznawczym jest tak zwana wstęga kainowa, czyli charakterystyczna wstęga na grzbiecie. Żmije zygzakowate zazwyczaj unikają ludzkich siedzib. Do przemieszczania się na zasiedlone tereny zachęcają je przede wszystkim wysokie trawy czy kamienie, na których mogą się wygrzewać.
– Węże szukają miejsc, w których łatwo się schronią. Bałagan na podwórku również może być dla nich zachęcający. To płochliwe i skryte gady. W normalnych warunkach unika sąsiedztwa człowieka. Najczęściej do podobnych spotkań dochodzi na przykład w sąsiedztwie lasów. Jeśli zaobserwujemy żmiję przede wszystkim powinniśmy zachować spokój i nie zbliżać się do niej – wyjaśnia Noemi Gmyr.
Żmije atakują człowieka jedynie w ostateczności, kiedy czują się zagrożone lub nie mają możliwości ucieczki. Jednocześnie jad nie jest zazwyczaj groźny dla zdrowych osób dorosłych. Szczególnie niebezpiecznie wpływa jednak na seniorów i dzieci. W grupie ryzyka są także alergicy i osoby, które spożywały alkohol. W ich przypadku substancja rozrzedza krew, co znacznie wpływa na szybkość działania toksyny.
Specjaliści z EKO patrolu w Łomiankach przewieźli żmiję w bezpieczne miejsce i wypuścili do naturalnego środowiska.
Artur Chmielewski