Apel w przeddzień 37. rocznicy katastrofy samolotu „Kościuszko”
Była to największa katastrofa w dziejach lotnictwa cywilnego na terenie Polski. W czwartek przypada 37. rocznica rozbicia samolotu Ił – 62M „Kościuszko”, który 9 maja 1987 roku miał lecieć z Warszawy do Nowego Jorku. Uroczystości upamiętniające 11 członków załogi i 172 pasażerów, odbędą się w Lesie Kabackim o godzinie 11:12 przed krzyżem i tablicą zawierającą nazwiska ofiar.
Organizatorką wydarzeń rocznicowych jest żona nawigatora lotu LO 5055, Lesława Łykowskiego, Sława Mielżyńska-Łykowska. Jak powiedziała naszemu reporterowi, jej mąż znalazł się na pokładzie w dniu, kiedy miał odpoczywać po poprzednim rejsie.
– Mąż był po długim wylocie i mógł po prostu odpoczywać ale ściągnęli go na ten lot. Pożegnaliśmy się rano. Ja jestem strasznym alergikiem i po powrocie z pracy nie kładłam się spać, tylko pojechałam po receptę na lekarstwa. Tam się dowiedziałam o katastrofie i momentalnie zemdlałam. To była wielka tragedia, ja nie zapomniałam tego do dziś i nie zapomnę nigdy – wspominała.
Wdowa po członku załogi, postanowiła zebrać pamiątki związane z feralnym lotem Iła- 62 M. Za trzy lata w 40. rocznicę tragedii ma powstać wystawa poświęcona wydarzeniom z 1987 roku. Pamiątki związane z katastrofą można przesłać na adres: Poczta Polska SA, FUP Warszawa – 79, ul. Skorochód-Majewskiego nr 18, BOX – 18, 02-105 Warszawa.
– Bardzo zależy mi na tym, aby pamięć o tych ludziach pozostała żywa. Osobiście koordynuję obchody, bliskich ofiar jest coraz mniej – mówi Sława Mielżyńska-Łykowska.
Pierwsze problemy załoga 'Kościuszki’ stwierdziła 20 minut po starcie o 10:18. Dotyczyły dekompresji kadłuba i utraty dwóch silników. Podczas próby zmiany kursu doszło do pożaru, który udało się jednak ugasić. Samolot miał problemy ze sterownością oraz zrzutem paliwa, który był potrzebny przed awaryjnym lądowaniem. Jak się okazało także to było niemożliwe z powodu usterki układu. Kolejny pożar wybuchł w luku bagażowym. Nie wysuwało się podwozie samolotu. W ostatniej chwili przed uderzeniem w ziemię do Wieży Kontroli Lotów, kapitan Zygmunt Pawlaczyk, przekazał znamienne słowa „Dobranoc, do widzenia! Cześć, giniemy!”. Maszyna wleciała w Las Kabacki z prędkością 470 kilometrów na godzinę.
Msze upamiętniające członków załogi oraz pasażerów, zostaną odprawione o 11:00 w Lesie Kabackim oraz o godzinie 19:00 w archikatedrze św. Jana na Starym Mieście.
Artur Chmielewski