Kilkadziesiąt tysięcy osób przeszło ulicami Waszyngtonu we wczorajszym marszu dla życia. 22 stycznia 1973 roku amerykański Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, legalizujące aborcję w Stanach Zjednoczonych. Od tej pory co roku tego styczniowego dnia odbywają się wielkie manifestacje prolajferów.
Przed wczorajszą najpierw wystąpili przedstawiciele kościelnej hierarchii, politycy i znani obrońcy życia. Przewodniczący konferencji episkopatu USA abp Joseph Kurtz z Louisville podkreślił, że w tegorocznym marszu biorą udział przedstawiciele różnych kościołów chrześcijańskich, a to 'znak jedności chrześcijan’. Zaapelował też do uczestników zgromadzenia by byli 'radosnymi świadkami Ewangelii życia’.
Dzień wcześniej podczas Narodowego Czuwania w intencji Życia w sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP w Waszyngtonie kard. Sean O’Malley z Bostonu wyraził przekonanie, że tak jak Amerykanie złączyli siły i pokonali rasizm, tak też zwyciężą w sprawie obrony życia. Słowa te 11 tys. zgromadzonych w świątyni nagrodziło aplauzem.
W 42 rocznicę legalizacji pozbawiania życia nienarodzonych dzieci ulicami amerykańskiej stolicy pod Sąd Najwyższy przeszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Nieśli transparenty z napisami 'Jestem głosem pozbawionych głosu’, 'Dzięki Bogu moja mama to prolajferka’ – informuje telewizja Fox News. Tegoroczny marsz przebiegał pod hasłem 'Każde życie jest darem’.
fot. sxc.hu, lic. CC