Wspomnienia bliskich o biskupie Kazimierzu Romaniuku

Biskup Kazimierz Romaniuk był postacią wyjątkową – nie tylko jako duchowny i biblista, ale także jako człowiek o wielkim sercu, niezwykłej pracowitości i trosce o innych. Jego życie to historia pełna pasji, oddania i głębokiej wiary. W tych wspomnieniach przywołujemy różne aspekty jego działalności – od pracy naukowej, przez budowanie wspólnot, aż po codzienne, ciepłe gesty, które pozostawiły ślad w sercach wielu osób. Współpracownicy, księża, seminarzyści i świeccy dzielą się osobistymi historiami, które pokazują, kim naprawdę był biskup Romaniuk – człowiekiem, który inspirował, wspierał i potrafił z uśmiechem motywować innych do działania. Jego dzieło trwa nadal, a pamięć o nim pozostaje żywa. Zapraszamy do lektury tych poruszających wspomnień.
Wspomnienie biskupa Jacka Grzybowskiego
Dziś wspominamy wyjątkowego człowieka, który na zawsze zapisał się w naszych sercach – biskupa Kazimierza Romaniuka. O jego życiu i posłudze opowiada biskup Jacek Grzybowski.
Bp Jacek Grzybowski: Biskup Romaniuk to dla mnie postać niezwykle ważna. To on udzielił mi święceń kapłańskich i posłał na pierwsze parafie. To on również zaproponował mi funkcję prefekta w seminarium, gdy kończyłem doktorat.
Redaktor: Widać, że miał ogromny wpływ na księdza biskupa. Jak wyglądały wasze relacje po jego przejściu na emeryturę?
Bp Jacek Grzybowski: Nadal byliśmy w kontakcie. Byłem wtedy dyrektorem biblioteki seminaryjnej, a on często do niej przyjeżdżał. Przynosił książki – swoje i zagraniczne publikacje, które prenumerował. Wypożyczał też wiele tytułów i rozmawialiśmy godzinami. Był niezwykle aktywny, mimo że formalnie zakończył swoją posługę.
Redaktor: Miał swoje ulubione książki?
Bp Jacek Grzybowski: Oczywiście! Na emeryturze nadrabiał literackie zaległości. Szczególnie zafascynowała go klasyka rosyjska. Przeczytał całego Dostojewskiego i często dzielił się refleksjami. Był pod wrażeniem siły i złożoności tej literatury. Wracał też do książek, na które wcześniej brakowało mu czasu, bo poświęcał się studiom biblijnym.
Redaktor: Brzmi jak człowiek, który do końca życia pozostał wierny pasji do wiedzy.
Bp Jacek Grzybowski: Dokładnie. Był nie tylko wybitnym teologiem i duszpasterzem, ale także człowiekiem głębokiej refleksji. Inspirował swoim zaangażowaniem, otwartością i miłością do nauki.
Człowiek tytanicznej pracy – wspomnienie księdza Jana Sikorskiego

Kazimierz Romaniuk | Fot. ks. Mariusz Wedziuk
Dziś wspominamy niezwykłego człowieka, który całe życie poświęcił pracy i nauce. O jego dokonaniach opowiada ksiądz infułat Jan Sikorski.
Ks. Jan Sikorski: To był kapłan o wyjątkowej energii i determinacji. Już jako młody człowiek wyróżniał się pracowitością. Studiował za granicą, znał języki, ale przede wszystkim całkowicie oddawał się nauce i Kościołowi.
Redaktor: Co sprawiało, że tak zapisał się w pamięci innych?
Ks. Jan Sikorski: Jego rytm dnia był niemal anegdotyczny. Wstawał o piątej rano i pisał artykuły o św. Pawle. Gdy inni dopiero zaczynali dzień, on miał już za sobą kilka godzin pracy. Później jechał na budowę seminarium na Bielanach. Był wszędzie, działał na wielu polach.
Redaktor: Brzmi jak ktoś, kto nie znał odpoczynku.
Ks. Jan Sikorski: Dokładnie! Nie sposób było go dogonić. W seminarium znał każdego – profesorów, kleryków, współpracowników. Nie tylko pamiętał ich imiona, ale też intuicyjnie wiedział, czego można się po nich spodziewać. Był szczery, konkretny i zawsze w kontakcie z ludźmi.
Redaktor: A kiedy został biskupem, jak wyglądała jego posługa?
Ks. Jan Sikorski: Wizytował parafie i chętnie dzielił się spostrzeżeniami. Był bezpośredni, ale mówił krótko i treściwie. Nie tracił czasu na zbędne słowa. Jego największym dziełem pozostaje jednak tłumaczenie całego Pisma Świętego. To pierwszy taki przekład od czasów księdza Wujka.
Redaktor: To musiało być ogromne wyzwanie.
Ks. Jan Sikorski: Niewyobrażalne! Przetłumaczenie i wydanie „Biblii warszawskiej” wymagało tytanicznej pracy. Nikt inny w Polsce nie podjął się tego w całości. To jego wielki wkład w duchowe dziedzictwo.
Ojciec Wielkiego Dzieła – wspomnienie Zofii Dłutek

Kazimierz Romaniuk | Fot. ks. Mariusz Wedziuk
Pora na kolejne piękne wspomnienia o biskupie Kazimierzu Romaniuku. To dzięki niemu powstał katolicki ośrodek adopcyjny w Diecezji Warszawsko-Praskiej. Jak to się zaczęło? O tym opowie dyrektorka tego niezwykłego miejsca.
Zofia Dłutek, dyrektorka ośrodka : Wszystko zaczęło się w 1994 roku, niedługo po powstaniu diecezji. Do biskupa przyszło kilka kobiet z kościoła, które miały ideę – chciały założyć katolicki ośrodek adopcyjny.
Redaktor: Jak zareagował biskup?
Zofia Dłutek: Po rozmowach i przemyśleniu zdecydował, że warto dać temu szansę. Przekazał dwa pokoje, wsparł finansowo i powiedział: „Zaczynajcie, zobaczymy, co z tego wyjdzie.” To był człowiek wielkiej wiedzy biblijnej, ale nie zaniedbywał też spraw praktycznych. Wiedział, że nie on sam ma prowadzić ośrodek – oddał to w ręce tych, którzy mogli to zrobić najlepiej.
Redaktor: I tak narodziło się dzieło, które trwa do dziś.
Zofia Dłutek: Dokładnie! Biskup do końca interesował się naszym ośrodkiem. Gdy się spotykaliśmy, zawsze pytał, ile dzieci znalazło dom. Kiedy usłyszał, że cztery tysiące, wzruszał się do łez.
Redaktor: To musiała być dla niego ogromna radość.
Zofia Dlutek: Tak, bo wiedział, że to coś trwałego, coś, co realnie zmienia życie ludzi. Dla nas był jak ojciec, który dał nam szansę na działanie. Wiedzieliśmy, że ma coraz więcej lat, że Pan Bóg powoła go do siebie, ale i tak czujemy się osieroceni.
Redaktor: Jego obecność była dla was bardzo ważna.
Zofia Dłutek: Zawsze! Na uroczystościach, kiedy tylko mógł, przychodził. Mamy wiele zdjęć – wśród dzieci, uśmiechnięty, zaangażowany. To nie było tylko jego dzieło, on naprawdę tym żył.
Ciepło i Troska – wspomnienie Ks. dr Macieja Radzikowskiego
Do wspomnień o biskupie Kazimierzu Romaniuku dołącza ksiądz dr Maciej Radzikowski.
Ks. dr Maciej Radzikowski: Choć jestem jeszcze młodym kapłanem, w moim sercu pozostało wiele wspomnień o księdzu biskupie Kazimierzu.
Redaktor: Jakie wydarzenia zapadły księdzu w pamięć?
Ks. dr Maciej Radzikowski: Wczoraj, gdy dowiedziałem się o jego śmierci, spontanicznie podzieliłem się swoimi wspomnieniami na Facebooku. Chciałem przywołać chwile, które pokazywały jego niezwykłe ciepło i ojcowską troskę.
Redaktor: Możemy usłyszeć jakieś szczególne anegdoty?
Ks. dr Maciej Radzikowski: Oczywiście! Pamiętam jedno wakacyjne popołudnie w seminarium na Tarchominie. Ksiądz biskup często przyjeżdżał tam na spacery, zawsze z różańcem w dłoni. Pewnego dnia siedzieliśmy w sali i oglądaliśmy telewizję, gdy nagle zajrzał przez drzwi. Uśmiechnął się i z charakterystycznym dla siebie humorem powiedział: „O, widzę chłopaki, że studiujecie.” Byliśmy trochę zakłopotani, ale on tylko zamknął drzwi i poszedł dalej.
Redaktor: Brzmi jak człowiek, który nie tylko wymagał, ale też miał dystans i serdeczność.
Ks. dr Maciej Radzikowski: Dokładnie! Był bardzo ciepłym człowiekiem. Pamiętam też, jak często pytał: „Synu, synu, a jak tam twoja magisterka?” Robił to z przekąsem, ale i z troską. Niektórzy żartowali, że lepiej schodzić mu z drogi, bo na pewno o to zapyta! Dziś widzę, że nie chodziło tylko o wykształcenie. Chciał, byśmy byli solidni w tym, co podejmujemy, byśmy kończyli to, co zaczęliśmy.
Redaktor: To piękne świadectwo jego troski o młodych kapłanów.
Ks. dr Maciej Radzikowski: Tak, dziś dostrzegam w tym wyraz jego pracowitości i pasji do nauki. Chciał, byśmy byli dobrze przygotowani do naszej misji. Był wymagający, ale z ogromnym sercem.