Zwierzę to nie prezent – apelują liczne organizacje i przedstawiciele schronisk w całej Polsce. Niestety, wciąż nie brakuje sytuacji, kiedy żywy „podarunek”po krótkim czasie trafia do schroniska. Nie rozumieją dlaczego są zabierane z domu, do którego zdążyły się przyzwyczaić. Nagle tracą uwagę i miłość, które okazują się tylko chwilowym kaprysem ludzi i … po prostu cierpią.
– Przez okres dwóch lat można było zaobserwować, że liczba tego typu prezentów zmniejszyła się. Niestety, w tym roku zjawisko zaczyna się ponownie pojawiać. Coraz częściej zgłaszają się ludzie, babcia, dziadek, ciocia, którzy chcą wnuczce podarować w prezencie małego szczeniaczka czy kotka. Dziecko, jeśli nie jest gotowe, nie zajmie się zwierzęciem odpowiednio. Dorośli również nie zawsze mają czas je w tym wspomagać – tłumaczy Bożena Rajczak dyrektor Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Józefowie.
Adopcja lub kupno zwierzaka powinny być przemyślaną decyzją osoby, która będzie pełnić rolę opiekuna oraz całej rodziny. Jak pokazują realia schronisk, często próba „uszczęśliwienia” i „niespodzianki”mogą zakończyć się traumą żywych istot.
– Zdarza się ostatnio też, że zgłaszają się osoby dorosłe, które taki sam '”żywy prezent” chcą zrobić dla swojej mamy, babci. Nie myślą przy tym, że babcia ma 80 lat, a szczeniaczek 3 miesiące. Po czym te prezenty oczywiście trafiają po Sylwestrze z powrotem do nas – dodaje Bożena Rajczak.
Liczne schroniska w całym kraju wstrzymały adopcje w czasie świąt, tak, aby decyzje o nich były dobrze przemyślane.
– Staramy się, aby nowy dom był odpowiedni i przygotowany na przyjęcie każdego ze zwierzaków. To proces, nie chwilowy kaprys. Przyszli właściciele zgodnie z procedurami muszą dokładnie poznać kota czy psa, który przebywa pod naszą opieką – wyjaśnia dyrektor Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Józefowie, Bożena Rajczak.
Według badań, w okresie po świętach, do schronisk trafia nawet o 30 procent więcej zwierząt niż w pozostałych miesiącach całego roku. Najwięcej przypadków porzucania zwierząt, organizacje odnotowują na początku stycznia.
Artur Chmielewski