Dziś, 2 listopada w Kościele obchodzimy Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Zgodnie z polską tradycją uroczystość jest określana jako Dzień Zaduszny lub „zaduszki”. Jak wskazują te określenia, to szczególny czas pamięci o rodzinie i bliskich, którzy zmarli. Wierni modlą się więc za ich dusze i zbawienie.
– Mamy trzy etapy związane z życiem Kościoła, trzy rzeczywistości Kościoła. Pierwsza to jest Kościół pielgrzymujący, czyli my tu na ziemi. Druga to Kościół pokutujący, czyli osoby w czyśćcu, które jeszcze nie udoskonaliły się na tyle, by spotkać się z Panem Bogiem twarzą w twarz i potrzebują naszej modlitwy. I trzecia rzeczywistość to Kościół już triumfujący, czyli święci, którzy wpatrują się w oblicze Pana Boga – mówi ksiądz Robert Hodyna, diecezjalny duszpasterz środowisk twórczych.
Jak wskazał kapłan, modlitwa kościoła pielgrzymującego, stanowi ważny element przejścia dusz w czyśćcu do nieba. Z drugiej strony, członkowie, którzy dołączyli do Boga, wstawiają się orędują za żyjącymi bliskimi. Oznacza to, że wszyscy wierni, mają swoją ważną rolę do wypełnienia.
– Zarówno 1 jak i 2 listopada, to powód do refleksji i zadumy, także w kontekście naszej wiary. Pierwszy listopada to moment, w którym Kościół tak naprawdę przeżywa bardzo radosny dzień, bowiem wychwala tak wielu świętych, którzy osiągnęli zbawienie. Oni mogą za nas się modlić i za nas orędować. Natomiast drugi listopada to dzień, w którym z kolei my modlimy się za dusze, które być może naszej modlitwy bardzo mocno potrzebują. Jest to czas pełen refleksji, zadumy, gdzie też wspominamy naszych bliskich zmarłych, gdzie odwiedzamy groby, gdzie zapalamy znicze, gdzie za nich się modlimy – dodaje ksiądz Robert Hodyna.
Zwyczaj wspominania zmarłych, wprowadził w 998 roku opat benedyktynów w Cluny we Francji, św. Odilon. 2 listopada zarządził modlitwy zakonników za dusze wszystkich zmarłych. Idea zyskały poparcie chrześcijan z Francji, Anglii, a następnie również Niemiec i Włoch. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych w Kościele rzymskim, stało się powszechnie znane od XIII wieku.
Artur Chmielewski