W walce o urząd prezydenta Warszawy brakowało energii?
W tych wyborach duże znaczenie mają kandydaci bliscy ludziom – przekonuje Bartłomiej Graczak. Dziennikarz Radia Warszawa, w piątkowym Poranku omawiał przebieg kampanii wyborczej w stolicy i na Mazowszu. Jego zdaniem, kampania o urząd prezydenta Warszawy była nieco leniwa.
W najbliższych wyborach samorządowych o fotel prezydenta Warszawy będzie się ubiegać sześcioro kandydatów: Rafał Trzaskowski, Magdalena Biejat, Tobiasz Bocheński, Przemysław Wipler, Janusz Korwin-Mikkego oraz Romuald Starosielec. Przebieg tegorocznej kampanii w stolicy i na Mazowszu komentował w piątkowym „Poranku z Radiem Warszawa” dziennikarz naszej stacji Bartłomiej Graczak.
– Ta kampania była osowiała, trochę leniwa. Kandydaci się nie przyłożyli, przynajmniej tutaj w Warszawie, mówiąc o tym szczeblu wyborów na urząd prezydenta stolicy, bo nawet sami kandydaci podkreślili, że wszystko jest jasne – mówił Bartłomiej Graczak.
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński, nie zdołał nadrobić braku rozpoznawalności – dodał dziennikarz.
– Tobiasz Bocheński był zostawiony nieco sam sobie. Miał być przetestowany na kandydata na urząd prezydenta Polski. Te wybory miały być takim przetarciem, no ale wsparcia aparatu partyjnego nie było. Jak kandydował Patryk Jaki wyglądało to lepiej. Tobiasz Bocheński musiał wiele nadrabiać, przede wszystkim brak rozpoznawalności – mówił gość poranka.
W głosowaniu do rad gmin i powiatów duże znaczenie ma osobista znajomość kandydata – zaznaczył Graczak.
– Im wyżej, mówię o szczeblu tych wyborów, to większe znaczenie mają partyjne ogólnopolskie komitety. Ale im niżej, np. w gminach mają znaczenie niezależni kandydaci. W poprzednich wyborach samorządowych, w 80 procentach przypadków wygrali kandydaci bezpartyjni, niezależni. Im bliżej mieszkańca, to jednak wyborcy stawiają na ludzi, których po prostu znają, którzy pewnie mieszkają w tym samym bloku albo gdzieś obok – dodał dziennikarz.
Wybory samorządowe odbędą się w najbliższą niedzielę, 7 kwietnia. Głosować można od godziny 7.00 do 21.00. Dwa tygodnie później, odbędzie się druga tura wyborów tam, gdzie w pierwszej turze nie zostanie wybrany wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
W lokalu wyborczym otrzymamy cztery lub trzy karty do głosowania – na każdej można oddać głos tylko na jedną osobę.
W miastach na prawach powiatu wyborcy otrzymają tylko trzy karty. Na szarym tle znajdą się nazwiska kandydatów do rady miasta, na niebieskim – do sejmików wojewódzkich, a na różowym – w wyborach prezydenta miasta. Kart wyborczych w miastach na prawach powiatu jest mniej, gdyż nie odbywają się w nich wybory do rad powiatu.
W Warszawie wyborcy oprócz tych trzech kart, otrzymają dodatkowo kartę w wyborach do rady dzielnicy. Nazwiska kandydatów znajdą się na niej na tle żółtym. Do obsadzenia jest 420 miejsc w radach dzielnic stolicy.
W całej Polsce podczas tegorocznych wyborów samorządowych do obsadzenia są 552 mandaty radnych w 16 sejmikach województw.
Ogólnie 7 kwietnia wybieranych będzie 46 558 radnych różnych szczebli. Wszystkie komitety wyborcze w kraju zarejestrowały łącznie 183 121 kandydatów na radnych.
Wybieranych będzie: 1464 wójtów, 906 burmistrzów oraz 107 prezydentów miast. W całej Polsce zarejestrowano 6731 kandydatów na te funkcje.
Cała rozmowa tutaj:
Krzysztof Jędrasik