Problem niszczenia obiektów miejskich przez pseudograffiti staje się coraz poważniejszy. Sprayowe napisy na budynkach nie tylko szpecą, ale także generują wielkie koszty. Na ich usuwanie miasto wydaje niemal milion złotych rocznie.
Należy odróżnić sztukę uliczną w miejscach dozwolonych od aktów wandalizmu – mówi stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki. W Warszawie są strefy wyznaczone na sprayowe malunki. To np. elementy mostów, niektóre mury lub wiadukty. Problem stanowią bazgroły umieszczane na miejskich obiektach, pomnikach, zabytkach lub znakach drogowych.
– Szczególnie jest to problematyczne kiedy mamy świeżo wyremontowane budynki, albo nowo oddane i czasem kilka godzin po zdjęciu rusztowań pojawiają się sprayowe mazaje. Tutaj nie mamy do czynienia ze sztuką, z działaniami artystycznymi, tylko w większości ze zwykłym wandalizmem. Bo czym innym jest street art, którego najsłynniejszym przedstawicielem jest Bangsy, a czym innym po prostu chamski napis sprayem – mówi Michał Krasucki.
Miasto przygotowuje program edukacyjny skierowany do młodzieży. Władze chcą informować o szkodliwych aspektach pseudogaffiti.
– Po pierwsze edukacja. Przygotujemy scenariusze lekcji. Chcemy być obecni w każdej szkole podstawowej i ponadpodstawowej. Chcemy mówić o szkodliwości bazgrołów w przestrzeni publicznej. Chcemy mówić o kosztach i o ekologii. Bo usunięcie bazgrołów z elewacji to jest bardzo często użycie chemii, która jest szkodliwa, to jest zużycie dużej ilości wody. Chcemy też mówić o odpowiedzialności karnej – mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Osobie, która niszczy elewacje budynków grozi kara finansowa. Jej wysokość zależy od rodzaju obiektu i poniesionych strat.
– Tutaj mówimy o kodeksie wykroczeń, ale także o kodeksie karnym. W momencie kiedy sprawca zostanie ujęty zostaje przekazany policji. Takiej osobie grozi odpowiedzialność. Możemy tez mówić o sprawie sądowej i wtedy sąd narzuci konieczność naprawy uszkodzonego budynku. Możemy mówić o różnego rodzaju kwotach – mówi Komendant stołecznej Straży Miejskiej Magdalena Ejsmont.
Zgodnie z prawem Wojewódzki Konserwator Zabytków za zniszczenie cennego obiektu może wydać decyzję o karze nawet do 500 tys. zł.
Krzysztof Jędrasik