Czwarta niedziela Wielkiego Postu nazywana Laetare to niedziela radości. Jej nazwa pochodzi od antyfony śpiewanej na wejście: „Raduj się, Jerozolimo!”. W tę niedzielę kapłani przyodziewają różowe szaty, porzucając wielkopostny fiolet.
Wykładowca Akademii Katolickiej w Warszawie ksiądz profesor Robert Skrzypczak podkreślił, że niedziela Laetare, czyli połowa wielkiego Postu, przypomina, iż jesteśmy w drodze do Paschy, czyli Jerozolimy.
– Jezus mówił: Idę, do Jerozolimy i tam będę wydany w ręce grzeszników, będę zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanę – cytuje Ewangelię duchowny.
Ksiądz Skrzypczak przypomniał, że także każdy Izraelita przynajmniej raz w roku, choćby na święto Paschy, pielgrzymował do Jerozolimy.
– I wtedy pielgrzymi przechodzili przez dolinę Gehenna, czyli dolinę płaczu. I wtedy właśnie mijali się z pielgrzymami, którzy wracali i którzy mówili – odwagi, już niedaleko, już coraz bliżej do celu – wyjaśnił.
Jak dodawał, niedziela Laetare umacnia nas w dotarciu do Wielkiej Nocy.
– Nie płaczcie, bo już jest coraz bliżej, nawet jeśli wydaje się, że jak jestem w połowie drogi, w połowie Wielkiego Postu, w połowie życia, to nie czuję już entuzjazmu początku, a nie widzę jeszcze celu, do którego chcę dotrzeć, więc przychodzi czas zniechęcenia, zmęczenia, pokusa połowiczności, zatrzymania się w drodze. Dlatego potrzebujemy takiego radosnego – odwagi, nie bój się, już coraz bliżej – Bóg nas prowadzi, czeka nas miłość Boga – wyjaśniał duchowny.
W niedzielę Laetare wyjątkowo można ozdabiać ołtarz kwiatami i podczas liturgii częściej grać na organach. Tradycja niedzieli Laetare sięga do początków chrześcijaństwa. Zanim ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu. Niedziela Laetare była więc ostatnim dniem radości.
Od XVI wieku tego dnia, zwanego również „Niedzielą Róż”, w Rzymie w Bazylice świętego Krzyża papież święcił złotą różę i wręczał ją osobie zasłużonej dla Kościoła. Zgromadzeni w Bazylice wierni obdarowywali się kwiatami symbolizującymi piękno, ale i ból cierpienia.
IAR