Ponad 40 tys. osób co roku jest ofiarami wypadków drogowych. „Miasto jest nasze” prowadzi od blisko dwóch lat akcję „Chodzi o życie”, która ma na celu uświadomienie jak tragiczna jest sytuacja na polskich drogach. Dwa postulaty stowarzyszenia zostały już wysłuchane. Nowe przepisy w Prawie o Ruchu Drogowym wejdą w życie od czerwca tego roku. Będzie to poprawa bezpieczeństwa pieszych na pasach oraz ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym.

Jak przypomina prezes „Miasto jest Nasze” Jan Mencwel – Polska jest na 3 miejscu w całej Europie jeżeli chodzi o liczbę wypadków na drogach.

– Po pierwsze polskie drogi to drogi śmierci. Gorzej jest tylko w Rumunii i Bułgarii i to się od wielu lat nie zmienia. Po drugie w 88 procentach
sprawcami wypadków śmiertelnych na drogach są kierowcy samochodów. Po trzecie, co jest bardzo ważne, główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość. Oficjalne dane dotyczące sytuacji na polskich drogach pokazują, że kierowcy przekraczają prędkość w 85 procentach przypadków na przykład, jeżeli w terenie zabudowanym dojeżdżają do przejścia dla pieszych. Nadmierna prędkość, która zabija, to jest problem, którym nikt nie chce się zająć – podkreśla Mencwel.

Liczbę ofiar dróg można porównać do liczby mieszkańców niektórych miast.

– Rocznie w Polsce rannych w wypadkach drogowych zostaje 40 tysięcy osób. Jak zsumujemy wszystkie osoby, które zginęły w wypadkach drogowych oraz te, które są ranne, czasem bardzo ciężko, to mamy skalę, która jest porównywalna do takich miast, jak mieszkańcy Otwocka czy Ciechanowa. To jest liczba tej masakry drogowej jaka dzieje się w Polsce – dodaje.

Aktywiści mają kolejne trzy postulaty. To waloryzacja mandatów drogowych, pokrywanie kosztów leczenia ofiar przez ubezpieczycieli oraz zapewnienie większej egzekucji przepisów np. na stopie postępowania administracyjnego.

Greta Laura Sulik