Od początku sezonu grzewczego warszawscy strażnicy miejscy odebrali około tysiąca zgłoszeń o możliwym spalaniu odpadów.
Jak powiedział rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Warszawie – Sławomir Smyk, mieszkańcy reagują kiedy z komina sąsiada wydobywa się ciemny dym.
– Sprawdzamy te zgłoszenia i często okazuje się że nie każde jest przez strażników potwierdzone,ponieważ właściciele domów palą grubym dobrej jakości węglem kamiennym, który nie jest zakazanym paliwem na terenie Mazowsza – wskazuje rzecznik.
Strażnicy także sami, za pomocą dronów, wyszukują domy opalane odpadami.
– Monitorujemy to, co znajduje się w dymie wydobywającym się z komina. Widzimy na monitorach, czy w jego składzie jest na przykład cyjanowodór. Jeśli tak, to na sto procent wiemy, że w piecu palą się odpady – powiedział Sławomir Smyk. Jak dodał, w takiej sytuacji strażnicy wchodzą do domu i sprawdzają co właściciel wrzucił do pieca.
Za spalanie odpadów grozi kara w wysokości od 500 do 5 tysięcy złotych.
Od 1 października do 4 listopada na terenie Warszawy funkcjonariusze wystawili 54 mandaty. Strażnicy podczas kontroli przypominają o tym, że do stycznia 2023 roku w województwie mazowieckim muszą zniknąć kotły niespełniające wymogów emisyjnych. Dotację na wymianę kotła i termomodernizację domu jednorodzinnego zakłada program „Czyste powietrze”.
Beneficjenci mogą otrzymać dofinansowanie nawet do 90 proc. inwestycji. W Mazowieckiem oprócz węgla kamiennego w postaci sypkiej nie można palić mułami, flotokoncentratami, węglem brunatnym i drewnem o wilgotności powyżej 20 procent.
IAR