Spotkanie w Sejmie z rodzicami dzieci odebranych za granicą
Sejmowa komisja łączności z Polakami za granicą spotkała się z rodzicami z Niemiec, którym tamtejszy urząd Judendamt odebrał dzieci. Gościem komisji była Weronika Drozdowska, która straciła w kwietniu pięcioro dzieci oraz Wojciech Pomorski, który dziesięć lat temu założył stowarzyszenie broniące praw rodziców w Niemczech. Obecnie stowarzyszenie pomaga także rodzicom z innych krajów, którzy stracili swoje dzieci w wyniku decyzji Jugendamt.
Pomorski podkreśla, że niemiecki urząd łamie prawa dzieci, odbierając je rodzicom pod różnymi pozorami. Jak wyjaśnia, podstawy takich decyzji są nieraz absurdalne i opierają się na pomówieniach, które nie znajdują potwierdzenia w faktach. Jako przykład podał argument wysuwany przez Jugenamt, że dziecko często było smutne – lub przeciwnie – że było nadmiernie ruchliwe. Pomorski mówi, że jemu kontakt z dziećmi utrudniano ponieważ nie zgodził się mówić z nimi tylko po niemiecku.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, który także uczestniczył w spotkaniu, podkreśla, że polscy obywatele, którym w obcym państwie władze próbują odebrać dzieci, powinni niezwłocznie zgłaszać takie sprawy i zwracać się do polskich przedstawicielstw. W pierwszej kolejności powinien być to najbliższy urząd konsularny, ale także ministerstwo sprawiedliwości, ponieważ resort interweniuje na wniosek zgłaszającego rodzica.
– Tam, gdzie trafiają te sprawy, staramy się pomóc naszym obywatelom. Czasami jest to bardzo trudne, bo bywa, że stan faktyczny jest skomplikowany i nie zawsze ktoś, kto jest obywatelem polskim, ma rację – powiedział wiceminister sprawiedliwości.
Drozdowska, która od kwietnia tylko kilka razy widziała się ze swoimi dziećmi, ma nadzieję, że uda się je odzyskać, z pomocą stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech i polskiego resortu sprawiedliwości.
– Ja nie jestem sama, jest nas teraz cztery matki, które walczą o swoje dzieci, jedna z nich ma jutro rozprawę i wspieramy siebie nawzajem. Mamy wielką nadzieję, że coś ruszy, że polski rząd nam pomoże – powiedziała Drozdowska.
Według danych przedstawionych przez byłego pracownika Jugandamt, obecnie działającego w stowarzyszeniu na rzecz pokrzywdzonych rodziców, niemiecka organizacja pozwala na powrót do rodzin czterech procent wszystkich odebranych dzieci, dziewięćdziesiąt sześć procent na zawsze pozostaje poza swoją rodziną biologiczną, traci kontakt z rodziną pochodzenia i językiem ojczystym.
Jak mówili rodzicie, nadzieją dla tych, którym odebrano dzieci w Niemczech, byłaby baza polskich rodzin zastępczych, do której w razie konieczności mogłyby trafiać dzieci Polaków. Wówczas Jugendamt miałby obowiązek tam kierować odebrane dzieci. O jej utworzenie zabiegają u polskich władz rodzice z Niemiec.
IAR