Pragniemy przedstawić niezwykle poruszającą rozmowę, która odbyła się w audycji „Wolna Chata” prowadzonej przez terapeutę Jacka Racięckiego. Gościem był Jarek, uczestnik warsztatów „12 kroków dla chrześcijan – Wreszcie Żyć„. Jego historia to świadectwo walki, upadków i triumfów na drodze do wolności od nałogu jakim było jedzenie i prawdziwego życia w świadomej relacji z Bogiem.
Początek drogi – odkrycie problemu
Jak sam Jarek przyznaje, jego historia zaczęła się od niezauważalnych na początku symptomów, które zaczęły dezorganizować jego życie. „Na początku w ogóle nie łapałem tego, że to jest problemem. Wydawało mi się, że po prostu kocham jedzenie” – wspomina. Problem jednak eskalował, prowadząc do utraty kontroli nad nawykami żywieniowymi, co wpłynęło na jego zdrowie, relacje rodzinne i zawodowe.
Momentem przełomowym było uświadomienie sobie, że jedzenie stało się nie tylko nawykiem, ale i ucieczką od problemów emocjonalnych. „Zdałem sobie sprawę, że ja tego zupełnie nie kontroluję, a to kontroluje mnie” – przyznaje Jarek.
Pierwszy kontakt z 12 krokami
Poszukując pomocy, trafił na wspólnotę Anonimowych Jedzenioholików, gdzie po raz pierwszy usłyszał, że jego problem z jedzeniem jest jedynie objawem głębszego deficytu emocjonalnego. „To nie jest problem sam w sobie, to jest symptom. Objaw, że czegoś mi brakuje, że mam jakąś pustkę, którą próbuję czymś zapełnić” – podkreśla.
Wtedy też zrozumiał, że rozwiązaniem nie jest tylko analiza siebie i mechanizmów uzależnienia, ale sięgnięcie po coś większego – Boga. „Tylko On jest w stanie zaspokoić ten nasz głód” – dodaje Jarek.
Duchowa podróż i zrozumienie korzeni problemu
Jarek odkrył, że jego nawyk objadania się sięga dzieciństwa. „Jedzenie było formą okazywania miłości w moim domu. Rzadko słyszałem, że jestem kochany, ale za to były słodycze, nagrody w postaci jedzenia” – wspomina. To nauczyło go zastępowania prawdziwych emocji i potrzeb jedzeniem.
Dzięki warsztatom 12 kroków dla chrześcijan zyskał głębszy wgląd w siebie oraz odkrył, jak bardzo jego życie było kształtowane przez niewypowiedziane emocje i braki w relacjach rodzinnych. „Dopiero podczas warsztatów zacząłem odkrywać, czego tak naprawdę mi brakowało. Nie jedzenia, ale przytulenia, rozmowy, akceptacji” – dzieli się swoimi refleksjami.
Droga do wolności
Proces wychodzenia z uzależnienia był dla Jarka trudny i wymagał determinacji. „To nie jest jedno spotkanie. To proces, który trwa, ale się opłaca” – mówi. Szczególnie ważne było dla niego przejście przez czwarty krok, czyli analizę swojej przeszłości.
Dzięki temu przełamał się do rozmów z bliskimi. „Napisałem list do ojca, odczytałem go na cmentarzu, oddałem Bogu. Przeprowadziłem szczerą rozmowę z mamą, podczas której łzy polały się po obu stronach” – wspomina. To był przełom w jego relacjach rodzinnych, który otworzył drzwi do pojednania.
Zmiana, która wpłynęła na całe życie
Praca nad sobą wpłynęła nie tylko na jego zdrowie, ale także na relacje małżeńskie. „Przestałem oczekiwać zmiany u mojej żony, a skupiłem się na sobie. I wtedy zaczęły się dziać cuda” – przyznaje.
Dziś Jarek z przekonaniem mówi, że życie z Bogiem to codzienne odkrywanie nowych pokładów wolności i radości. „Codziennie rano siadam do modlitwy, w ciszy, z krzyżem w ręku. I proszę Boga, by mnie prowadził” – mówi.
Jego historia to świadectwo, że nawet najtrudniejsze nawyki i uzależnienia można przezwyciężyć, gdy zaprosi się Boga do swojego życia. „On mnie wyzwolił i może wyzwolić każdego, kto Mu zaufa” – podsumowuje Jarek.