Jedni uciekają inni wracają. Reakcje na wojnę są różne
„W obliczu wojny reakcje są różne i nie powinniśmy ich oceniać” – mówi psychoterapeutka Maria Rotkiel. Po ataku Rosji na Ukrainę tysiące mieszkańców opuszcza swój kraj. Jednak są również osoby, które po latach pracy w Polsce wracają na Ukrainę.
Mężczyźni ukraińscy, którzy pracowali w Polsce mówią wprost, że jadą walczyć w obronie Ojczyzny. Inni masowo opuszczają zagrożone miasta, aby chronić swoje rodziny. Tysiące osób wyjeżdża do sąsiednich krajów m.in. do Polski.
W obliczu takiego zagrożenia jakim jest wojna nie ma dobrej i złej reakcji – wyjaśnia psychoterapeutka Maria Rotkiel.
– Te reakcje bardzo często wynikają z bardzo indywidualnych uwarunkowań, z charakteru i doświadczeń. Osoby, które czują się odpowiedzialne za rodzinę, za dzieci i chcą tę rodzinę chronić w naturalny sposób mają taką potrzebę ucieczki w rozumieniu ochrony. I to jest jedna z decyzji, którą możemy w takiej sytuacji podjąć. Zabieram moje dziecko i uciekam z miejsca w którym mu coś grozi – tłumaczy Maria Rotkiel.
Kolejną postawą jest imperatyw do obrony. To reakcja, która wynika z potrzeby działania.
– Kryzysy, szczególnie tak okropne jak wojna, wywołują w nas uczucie, które jest jednym z najtrudniejszych czyli uczucie bezradności. Dlatego osoby, które mają taką potrzebę działania maja przekonanie że maja potencjał żeby coś zrobić idą często na ta pierwszą linię frontu. I to jest dla nich i dla ich psychiki bardzo ważne. Bo oni by naprawdę niewytrzymali – wyjaśnia Maria Rotkiel.
Psychoterapeutka przypomina, że strach jest normalną reakcją na zagrożenie. Powinniśmy mówić o swoich emocjach, by rozładować napięcie z tym związane.
Strach należy jednak odróżnić od lęku. Bo lęk wypływa z wyobrażeń o najgorszych scenariuszach, a wówczas obciąża i paraliżuje naszą psychikę – wyjaśnia ekspert.
Wypowiedź psychoterapeutki Marii Rotkiel:
Krzysztof Jędrasik