W czasie obecnej epidemii nauczyciele, rodzice i uczniowie mierzą się z dużym wyzwaniem. Rodzice pracujący zdalnie, muszą jednocześnie pomagać dzieciom w nauce domowej. Także pedagodzy musieli przestawić się na nową formę nauczania.
Dla wielu rodzin problemem są m.in.: kwestie techniczne, dostęp do internetu czy też brak drugiego komputera.
– Nauczanie zdalne to są różne formy kontaktu. Musimy jednak pamiętać, że nie każdy uczeń ma dostęp do laptopa i komputera. Często rodziny wielodzietne dysponują tylko jednym komputerem, z którego korzysta rodzic pracujący zdalnie – mówi dyrektor Szkoły Podstawowej nr 273 w Warszawie, Iwona Pyzowska.
– Największym wyzwaniem jest praca w tym samym czasie, w którym dzieci wykonują swoje zadania. Dużo pracy trzeba dokończyć dopiero wieczorem – mówi Agnieszka Dąbrowska, matka trójki dzieci, pracująca zdalnie wraz z mężem.
– Ja częściowo pracuję w tych samych godzinach, co dzieci, ale jest to około 10 procent mojej pracy. Dopiero wieczorem muszę nadrabiać zaległości. Po śniadaniu, gdy dzieci się jeszcze bawią, wraz z mężem przekopujemy się przez skrzynki mailowe, na pilniejsze maile odpisujemy. Potem koncentruje się na lekcjach dzieci. Jak coś dojdzie do mnie z pracy, to wykonuje to na bieżąco, część rzeczy odkładam na wieczór, jak już dzieci są w łóżkach – mówi Agnieszka Dąbrowska.
Pociechą niech będzie fakt, że od 9 do 14 kwietnia potrwa świąteczna przerwa w nauce. W tych dniach, szkoły nie będą prowadzić zajęć na odległość.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 273 w Warszawie, Iwona Pyzowska:
Agnieszka Dąbrowska z Warszawy, matka trójki dzieci, pracująca zdalnie wraz z mężem:
Krzysztof Jędrasik