Mieszkańcy Warszawy zwracali się do Matki Bożej Łaskawej w czasie epidemii 1662 roku, podczas walk w 1920 roku oraz koszmaru II wojny światowej. 11 maja obchodzimy święto patronki miasta i Polski.
W sobotę 11 maja w katedrze warszawsko – praskiej została odprawiona msza święta ku jej czci. W liturgii uczestniczył także biskup pomocniczy Jacek Grzybowski. Przewodniczył jej ksiądz biskup Romuald Kamiński, który podkreślał szczególną rolę w historii miasta i kraju oraz konieczność zachowania tradycji.
– Gdziekolwiek zapytamy, w Krakowie powiedzą święty Stanisław nam przewodzi, w Gnieźnie powiedzą – święty Wojciech. W Warszawie? Kto wie,że opiekę czyni nad nami wszystkimi Matka Boża Łaskawa, ta która łamie strzały gniewu Najwyższego? To element naszej wiary i tradycji, o której nie wolno nam nigdy zapomnieć. W dzisiejszym czytaniu odnosimy się do wydarzeń z wesela w Kanie Galilejskiej. To tam padły ważne słowa Matki Jezusa, które do dziś powinny nam przyświecać – róbcie wszystko, cokolwiek wam powie – mówił ordynariusz diecezji warszawsko – praskiej.
W homilii biskup Romuald Kamiński odwołał się do wizyty papieża Jana Pawła II w 1999 roku w katedrze i jego słów odnoszących się do Matki Bożej Łaskawej.
– Papież Jan Paweł II mówił wtedy: Nakładam na was, diecezjan, obowiązek, szlachetny obowiązek, żebyście zabezpieczyli pamięć i mowę wydarzeń z 1920 roku, kiedy Warszawa otrzymała pomoc od samej Matki Bożej Łaskawej. Ojciec Święty wcześniej odwiedził Radzymin, miejsce w którym to wsparcie się objawiło – dodał.
Obraz Matki Bożej Łaskawej powstał około 1650 roku. Mieszkańcy Warszawy zobaczyli go po raz pierwszy, kiedy rok później, nuncjusz papieski arcybiskup Jan de Torres wprowadził go do kościoła ojców pijarów przy ulicy Długiej. Uroczystości towarzyszyło odczytanie bulli Ojca Świętego Innocentego X, który w drugą niedzielę maja wprowadził święto Matki Bożej Łaskawej – Warszawskiej. Oficjalnie patronat nad miastem przyjęto w wyniku dekretu papieża Pawła VI w 1968 roku. Pięć lat później ukoronowania obrazu dokonał kardynał Stefan Wyszyński.
Zdjęcia i tekst Artur Chmielewski